Niezależnie od tego, czy ktoś był wierzący czy nie, przyczyną opętania jest zwrócenie się na serio do czegoś złego: «zanurzenie się w ciemność» okultyzmu, jakim jest np. satanizm” – mówi nowojorski psychiatra dr Richard Gallagher.

Autor książki pt. „Demonic Foes: My Twenty-Five years as a Psychiatrist Investigating Possesions, Diabolic Attacks and Paranoral” (Wrogie Demony: moje 25 lat [pracy] psychiatry badającego opętania, ataki diabła i zjawiska paranormalne) w wywiadzie dla czasopisma „Esquire” mówi między innymi o swojej wierze, pracy psychiatry i relacji między tymi dwiema sferami.

Jak wskazuje, dla wielu osób pracujących w tej dziedzinie nie do przyjęcia jest pisanie o tym, w co się wierzy. Dodał, że w USA nie brak psychiatrów-chrześcijan, a na całym świecie wielu innych uznających istnienie świata duchowego, spośród których bardzo wielu obawia się, czy w ogóle na ten temat mówić. Podkreślił, że jego znajomość z wieloma księżmi pomogła mu nawiązać współpracę z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Egzorcystów. Służy mu jako psychiatra-konsultant w celu rozgraniczania między chorobą psychiczną a opętaniem.

Autor dodaje, że opętanie wcale nie musi dotyczyć jedynie osób mających jakiś związek z religią. Wskazuje jednak, że osobom wcześniej w coś wierzącym znacznie łatwiej jest powstać i powiedzieć:

[…] nie, nie zamierzam czynić tego zła znowu, nie chcę już więcej oddawać się satanizmowi”.

Gorzej – przekonuje ekspert – jest z ateistami, którzy w ogóle nie wierzą, dokąd udać się po pomoc. Według wielu egzorcystów z kolei „sukces” to aż w 90 proc. wysiłek pacjenta i tylko 10 proc. zasług należy do egzorcysty.

Mówiąc o demonach, dr Gallagher podkreśla że te nie chcą się ujawniać, niezmiennie kłamią i robią wszystko aby siać zamęt, który prowadzi do śmierci duchowej. Choć dziś wiele osób uważa, że opętanie to jedynie choroba psychiczna, Amerykanin podkreśla:

Ja jednak uważam, że istnieje zasadnicza różnica między tymi dwoma pojęciami. Chorzy psychicznie nie są w stanie mówić nagle obcymi językami (np. płynnie po łacinie) i nie mają nadludzkiej siły”.

We wspomnianej książce Gallagher opisał między innymi przypadek kobiety ważącej około 50 kg, która rzuciła o ścianę ważącym ponad 100 kg diakonem luterańskim.

dam/KAI,Fronda.pl