- „Jestem przekonany, że kiedy Łukaszenka zobaczył posłów Jońskiego i Szczerbę, to uśmiechnął się pod wąsem i powiedział: o, wot mołodcy, bardzo dobrze, o to mi chodziło” – mówił w programie „Woronicza 17” na antenie TVP Info wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Od kilku miesięcy trwa akcja reżimu Aleksandra Łukaszenki, który ściąga do Mińska imigrantów z Bliskiego Wschodu, aby następnie „przerzucać” ich na terytorium Unii Europejskiej. To odpowiedź na nałożone przez Unię Europejską sankcje na Białoruś. Pierwotnie imigranci byli wypychani przez granicę z Litwą. Kiedy tamtejsze władze wprowadziły przepisy umożliwiające służbom skuteczne odsyłanie imigrantów na Białoruś, białoruskie służby zaczęły przekierowywać grupy imigrantów na granicę z Polską.

Od kilkunastu dni grupa imigrantów koczuje przy granicy w okolicy wsi Usnarz Górny. Ich dramatyczną sytuację niestety postanowili wykorzystać politycy totalnej opozycji, którzy urządzają happeningi, próbują nielegalnie przekroczyć granicę Białorusi i apelują do rządu o przyjęcie imigrantów. Ich radykalizm złagodziło dopiero wczorajsze stanowisko Donalda Tuska, który podkreślił konieczność uszczelniania granicy.

Konwiński tłumaczy zachowanie posłów KO: To była potrzeba serca

O sprawie dyskutowali goście programu „Woronicza 17”. Skandaliczne zachowanie posłów Koalicji Obywatelskiej próbował wytłumaczyć poseł Zbigniew Konwiński.

- „Głodnego nakarmić, spragnionego napoić i tu nie ma rozróżnienia. To jasne, że nie wolno pozwolić na nielegalne przekraczanie granicy, ale druga rzecz to kwestie humanitarne, nasi posłowie z potrzeby serca zareagowali. Co do bezpieczeństwa granic, absolutnie – priorytet, pełna zgoda”

- mówił polityk.

Odpowiedział mu wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.

- „Trudno mówić tylko o potrzebie serca czy chęci pomocy. Wasze stanowisko to wpuśćcie ich, takie przynajmniej było do niedawna, ale być może teraz wasz lider zarządził odwrót”

- zauważył polityk.

Przydacz: Graliście w koncercie Łukaszenki

Zwrócił uwagę na dramatyczne konsekwencje działań podejmowanych w ostatnich dniach przez polityków opozycji.

- „Do tej pory graliście w koncercie napisanym przez Aleksandra Łukaszenkę”

- podkreślił.

- „Na Litwie i Łotwie rząd i opozycja mówią jednym głosem. Jestem przekonany, że kiedy Łukaszenka zobaczył posłów Jońskiego i Szczerbę, to uśmiechnął się pod wąsem i powiedział: o, wot mołodcy, bardzo dobrze, o to mi chodziło. Zagraliście w jego grę, wywołując debatę, taką jak życzył sobie Łukaszenka”

- dodał.

Przywołał również sprawę polityków, którzy próbowali nielegalnie przekroczyć białoruską granicę.

- „Poseł powołujący się na immunitet, najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, że kiedy przejdzie na stronę białoruską, to tego immunitetu nie ma. A potem będą pretensje do MSZ-u oczywiście: proszę wyciągnąć panią Jachirę czy innego posła z Białorusi. Trochę odpowiedzialności!”

- apelował.

Bejda: To wojna hybrydowa

Poseł Paweł Bejda z Polskiego Stronnictwa Ludowego zapewnił, że w przeciwieństwie do polityków Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, żaden polityk jego ugrupowania nie włączy się w rozpoczętą przez Łuakszenkę grę. Wskazał przy tym na potrzebę pomocy imigrantom.

- „Uważam, że powinna się to włączyć Unia Europejska i myślę, że MSZ i polski rząd powinny natychmiast podjąć negocjacje ze wszystkimi państwami UE, bo granica polsko-białoruska jest granicą UE”

- mówił.

- „To są 32 osoby, ja im naprawdę współczuję, nie mam wątpliwości, że są wykorzystywani przez reżim Łukaszenki i że jest to wojna hybrydowa”

- dodał.

Kulesza: Naiwność i głupota

Poseł Jakub Kulesza z Konfederacji zwrócił uwagę, że immunitet nie pozwala posłowi na utrudnianie pracy Straży Granicznej.

- „Być może działania posłów PO są z potrzeby działań politycznych, podlanej trochę naiwnością, głupotą. Mamy do czynienia z wojną hybrydową, został utworzony korytarz powietrzny między Bliskim Wschodem a Białorusią przez reżim Łukaszenki. Za mniej więcej 10 tys. dolarów dochodzi do handlu ludźmi, jest nielegalna migracja. Białoruski reżim wykorzystuje tych ludzi do odgrywania się na krajach, które brały udział w podsycaniu i wspieraniu działań opozycyjnych wobec Łukaszenki”

- mówił.

Przypomniał, że pierwsza w ten sposób została zaatakowana Litwa.

- „Są to działania dobrze przeprowadzane, skoordynowane, wymierzone w Polskę. Nie chciałbym naprawdę, aby polscy politycy uczestniczyli w tej wojnie”

- podkreślił.

kak/wPolityce.pl