Zacznijmy od tego, że polskie kobiety w czasach zaborów konspirowały pełna parą. Były kurierkami, obserwatorkami i działaczkami.

Młode dziewczęta przechodziły kursy strzeleckie i przeszkolenie sanitarne, starsze panie zbierały pieniądze na walkę. Po wybuchu wojny kobiety początkowo zgadzały się na pracę w zaopatrzeniu, służbach sanitarnych, kolportażu i jednostkach kurierskich. Panie z Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) w końcu jednak ogłosiły bunt. Domagały się szkolenia wojskowego i przygotowania do walki o niepodległość z bronią w ręku. Jak pisze Witold Sienkiewicz, wiele strzelczyń marzyło o znalezieniu się na linii frontu („Bojowo i lirycznie. Legiony Piłsudskiego). Niektóre z nich nie czekając na decyzje z góry, rozpoczęły bój po swojemu.

Za ułanki mundurem… pójdą panowie sznurem?

Ułani, ułani, malowane dzieci, niejedna panienka za wami poleci. Jak te słowa mają się do ułana Zygmunta Tarło? Odpowiedź brzmi: nijak. Bo prężący się w siodle, z czakiem na głowie ułan Zygmunt Tarło to w rzeczywistości pani profesorowa Zofia Kamińska. Artystka i farbowany, znaczy się… umundurowany lis w szeregach I Brygady.

Szanowany profesor Kamiński, zaniepokojony przeciągającym się brakiem korespondencji od żony, wyrusza z Warszawy do majątku, gdzie jej nie zastaje. Po dokładnym wypytaniu szwagierki okazuje się, że pani profesorowa w przebraniu zaciągnęła się do II Brygady Legionów i wyruszyła na front bić się za Polskę.

Zanim to jednak nastąpiło, musiała wyszykować sobie rynsztunek. Mundur z porządnego sukna zamówiła u krawca, który solidnie opłacony, nie zadawał zbędnych pytań. Kawaleryjskie buty także zdobyła bez problemu, podobnie bieliznę. Gorzej było z pięknym czakiem i z odpowiednią fryzurą.

Chłopięcy wygląd Kamińska uzyskała w dwóch podejściach. Za pierwszym razem fryzjerowi serce pękało na myśl o ścinaniu pięknych blond loków. Za drugim było już radykalnie – maszynką przy skórze. Tak przygotowana Zofia zgłosiła się do oficera odpowiedzialnego za rekrutację po dokumenty i wyruszyła na wojnę.

Służąc w plutonie kawalerii sztabowej Zofia Kamińska, znana tu jako ułan Zygmunt Tarło, znosi wszystkie niewygody bez sprzeciwu. Głód, chłód, pragnienie i wszechobecne trupy nie zmniejszają w niej zapału. Za to pan profesor nie ustaje w wysiłkach, dążąc do usunięcia Zofii z wojska. Kobieta walczy dzielnie i dzieli z kolegami z oddziału wszystkie troski, aż dopada ją karząca ręka wojskowych rozkazów. Stęskniony i zmartwiony mąż dekonspiruje Kamińską, która dotąd uważała, że skoro Kamiński jest zbyt chory na walkę, jej obowiązkiem jest go zastąpić. Dowódca dostaje pismo informujące, że Tarło to nie on, a ona i nakazujące natychmiastowe zwolnienie niepokornej profesorowej, która z ułana na powrót staje się żoną.

(...)

Sanitariuszki, morowe panny

Sanitariuszki Zdziarska i Grodzińska nie bez problemów dostają się na front. Nie poddają się i trafiają do oddziałów liniowych. Co prawda, sanitariuszki w wojsku to żadna nowina, niemniej jednak dowódcy krzywo patrzą na plączące się pod ogniem kobiety. Jeszcze zaczną marudzić, że żołnierze mają się myć i prać bieliznę!

Maria Zdziarska i Natalia (Nata) Grodzińska służą dzielnie w 4. Pułku Piechoty. Których artykułów medycznych nie staje w dostawach, same kupują za własne pieniądze. Urządzają porządne ambulatorium. Razem śpią, jedzą i również razem wypadają na przedpole aby zwlec z niego rannych.

Panny Zdziarska i Grodzińska są też razem, kiedy 4 Pułk Piechoty wita niemal zaporowy ogień bolszewików pod wsią Łosko. Żołnierze odruchowo przypadają do ziemi i niepomni rozkazów nie chcą się ruszyć z miejsca. Kiedy oficer próbuje wymyślić, jak przełamać ich przejmujący strach, sanitariuszka Nata bierze sprawy w swoje ręce. Chwyta sękaty kij i biegnie pomiędzy kulami. Każdemu przypłaszczonemu do ziemi jak nie huknie kijem po krzyżu na otrzeźwienie! Żołnierze otrząsają się, ruszaj na pozycje nieprzyjaciela i zwyciężają.

Nie mniej dzielna jest Zdziarska, ją jednak spotyka niemiłe rozczarowanie. W rozkazie nr 108 z Radoszkowicz, z dnia 30.07.1919 r. kompania, w której służy dostaje pochwałę w rozkazie 2 dywizji Legionów. Rozkaz nadmienia, że podchorąży Redlich wdarł się pierwszy do Kurzeńca przy pomocy między innymi starszego sanitariusza Zdziarskiego. Cóż z tego, skoro:

Starszy sanitariusz Zdziarski […] to nikt inny tylko pisząca te słowa medyczka Zdziarska Maria, która nigdy  nie ubierała się po męsku i nigdy nie zmieniała końcówki swego nazwiska. Dlaczego więc w rozkazie oficjalnym zmieniono ową kocówkę, zacierając fakt, że i kobiety umiały zasłużyć na pochwałę wojskową, jeśli chodziło o obronę własnego kraju? (cyt. za: S. M. Jankowski, „Dziewczęta…”)

A umiały.

Aleksandra Zaprutko-Janicka

Źródło: http://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/03/08/zapomnij-o-legionistach-te-dziewczyny-wywalczyly-polsce-wolnosc/2/#ixzz3aKdgG2z3