29.

JEDNA Z SIÓSTR UŚWIADAMIA ŚW. FAUSTYNIE, ŻE JEJ BLISKIE KONTAKTY Z PANEM JEZUSEM SĄ ZŁUDZENIEM

Kiedy się dowiedziałam jedna z Matek, o moim stosunku tak bliskim z Panem Jezusem odpowiedziałam mi, że jestem w złudzeniu. Mówi mi, że Pan Jezus w ten sposób obcuje tylko ze świętymi, ale nie z takimi duszami, jak siostra, grzesznymi. Od tej chwili jakobym niedowierzała Jezusowi. W rannej rozmowie powiedziałam Jezusowi: Jezu, czy Ty nie jesteś złudzeniem? ? Jezus mi odpowiedział: Miłość Moja nikogo nie zwodzi. (Dz 29)

67.

W CZASIE CHOROBY ŚW. FAUSTYNA PODEJRZEWANA JEST O UDAWANIE.

Kiedy po pierwszych ślubach wkrótce zapadłam na zdrowiu, a pomimo serdecznej i troskliwej opieki Przełożonych i zabiegów lekarskich czułam się ani lepiej, ani gorzej, wtenczas zaczęły mnie dochodzić zdania, że udaję. I tu zaczęło się moje cierpienie, stało się podwójne. Trwało to dosyć długi czas. W pewnym dniu skarżyłam się Jezusowi, że jestem ciężarem dla sióstr. Odpowiedział mi Jezus ? nie żyjesz dla siebie, ale dla dusz. Z cierpień twoich będą korzystać inne dusze. Przeciągłe cierpienie twoje da im światło i siłę do zgadzania się z wolą Moja. (Dz 67)

128.

ŚW. FAUSTYNA ZNALAZŁA SIĘ POD USTAWICZNĄ KONTROLĄ SIÓSTR

Otóż już jestem osądzana na wszystkie strony, już nic nie ma, co by we mnie było, a uszło sądów Sióstr, ale już się niejako wszystko wyczerpało i zaczęli mnie zostawiać w spokoju. Umęczona dusza moja trochę odpoczęła, ale poznałam, że najbliżej był Pan ze mną w tych prześladowaniach. Trwało to króciutko. Wybuchła znów silna burza. Teraz dawniejsze podejrzenia stały się jakoby rzecz pewna i znowu te same pieśni trzeba słuchać. Tak się Panu podoba to. Ale dziwna rzecz, że nawet na zewnątrz zaczęły mi się różne niepowodzenia. To ściągało wiele różnych cierpień, Bogu tylko wiadomych. Jednak starałam się jak mogłam, - aby wszystko czynić w jak najczystszej intencji. Widzę teraz, że jestem jak złodziej strzeżona wszędzie: w kaplicy, przy obowiązku, w celi. Już teraz wiem, że oprócz obecności Bożej mam zawsze obecność ludzką, napraw, nieraz bardzo ta obecność ludzka mnie męczyła. Były chwile, że się zastanawiałam, czy się rozebrać do myci, czy nie. Naprawdę, biedne moje łóżko, ono także było wiele razy kontrolowane. Śmiech mnie nieraz ogarnął, jak się dowiedziałam, że nawet łóżka nie zostawia w spokoju. Sama mi jedna z Sióstr powiedziała, że co dzień wieczorem patrzyła się do mnie do celi, jak się w niej zachowuję.

Jednak Przełożeni zawsze są przełożonymi. I chociaż mnie osobiście upokarzali i nieraz napełniali różnymi wątpliwościami, to jednak zawsze pozwalali mi na to, co żądał Pan, chociaż nie tak, jak prosiłam, ale w inny sposób czynili zadość żądaniom Pana i pozwalali mi na te pokuty i ostrości. (Dz 128)

 

129.

ŚW. FAUSTYNA WSPOMINA UPOKORZENIE, KTÓRE ZNIOSŁA OD PEWNEJ SIOSTRY

W pewnym dniu, jedna z Matek tak się na mnie nagniewała i tak mnie upokarzała, że już myślałam, że nie zniosę tego. Mówi mi: dziwaczko, histeryczko, wizjonerko, wynoś mi się z pokoju, niech nie znam Siostry. ? Sypało się na głowę moją wszystko, co się dało. Kiedy przyszłam do celi, padłam na twarz przed krzyżem i spojrzałam na Jezusa, a nie mogłam już ani jednego słowa wymówić. A jednak taiłam się przed innymi i udawałam, jakoby nic nie zaszło pomiędzy nami. Szatan zawsze korzysta z takich chwil, zaczęła mi przychodzić myśli zniechęcenia ? za wierność i szczerość ? masz nagrodę. Jak można być szczerą, kiedy się jest tak niezrozumianą. Jezu, Jezu, już nie mogę. Upadałam znowuż na ziemie pod tym ciężarem i pot wystąpił na mnie i lęk jakiś zaczął mnie ogarniać. Nie mam się na kim wewnętrznie oprzeć. W tym usłyszałam głos w duszy: Nie lękaj się, Ja jestem z tobą ? i jakieś dziwne światło oświeciło mój umysł i poznałam, że nie powinnam się poddawać takim smutkom, i jakaś siła napełniła mnie i wyszłam z celi z nowa odwagą do cierpień. (Dz 128-129)

133.

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE UPOKORZENIE DOZNANE ZE STRONY PEWNEJ SIOSTRY

+ W pewnej chwili przywołała mnie jedna ze starszych Matek i jakby z jasnego nieba zaczęły się gromy ogniste, tak, że nawet nie wiedziałam, o co się rozchodzi. Jednak pokrótce zrozumiałam, że to jest za to, co wcale ode mnie nie zależy. Mówi mi, że niech Siostra sobie wybije z głowy, żeby Pan Jezus miał z Siostrą tak poufale przestawać, z taką nędzą, a taką niedoskonałą. Pan Jezus tylko ze świętymi duszami obcuje, zapamiętaj to sobie. Przyznałam, że ma wielka racje, bo ja jestem nędzna, ale jednak ufam miłosierdziu Bożemu. Kiedy się spotkałam z Panem, upokarzałam się i mówiłam: Jezu, Ty z takimi nędznymi podobno nie obcujesz? ? Bądź spokojna, córko Moja ? właśnie przez taką nędzę chce okazać moc miłosierdzia Swego. Poznałam, że Matka ta raczej chciała mnie tylko upokorzyć. (Dz 133)

151.

PEWNA SIOSTRA UPOKARZA ŚW. FAUSTYNE KARZĄC JEJ SIEDZIEĆ NA STOLE

+ W pewnej chwili, kiedy byłam z Siostrą N. W kuchni i trochę się na mnie pogniewała i za pokutę kazał mi usiąść na stole, a sam pracowała bardzo, sprzątała i szorowała, a ja siedziałam na stole. Siostry przychodziły i dziwiły się, że siedzę na stole, każda co chciała, to powiedziała. Jedna, że jestem próżniak, inna ? że co to za dziwak. Byłam wtedy postulantką. Inne mówiły ? co to będzie za Siostra? Jednak zejść nie mogłam, bo ta Siostra nakazała mi pod posłuszeństwem, żeby siedzieć, aż mi powie kiedy mam zejść. Naprawdę, ile ja wtedy zrobiłam aktów zaparcia, to jeden tylko Bóg wie. Myślałam, że spłonę ze wstydu. Bóg nieraz Sam tak dopuszczał dla mojego wewnętrznego wyrobienia, ale nagrodził mi Pan wielka pociechą za to upokorzenie. W czasie benedykcji ujrzałam Go w wielkiej piękności, Jezus spojrzał się łaskawie na mnie i rzekł: córko Moja, nie lękaj się cierpień, Ja jestem z tobą. (Dz 151)

 

179.

ŚW. FAUSTYNA ROZNOSI WYPRANE UBRANIE WSPÓŁSIOSTROM

Przez cały czas próbacji, moim obowiązkiem było pomagać Siostrze w westiarni. Obowiązek ten dal mi dużo sposobności do ćwiczenia się w cnotach. Nieraz poszłam ze trzy razy z bielizną do niektórych Sióstr i to człowiek nie mógł dogodzić. Ale poznałam i wielkie cnoty niektórych Sióstr, które zawsze prosiły, żeby im dawać co jest najlichsze w całej westiarni. Podziwiałam tego ducha pokory i umartwienia. (Dz 179)

181.

PEWNA SIOSTRA UPOKARZA ŚW. FAUSTYNĘ

Dziś sprzątałam pokój jednej z Sióstr. Pomimo, że się starałam go sprzątać z największym staraniem, jednak osoba ta prze cały czas sprzątania chodziła za mną i mówiła ? tu proszek, tam plamka na podłodze. Na każde jej skinienie poprawiałam choć dziesięć razy to samo, byle ja zadowolić. Nie praca meczy, ale te nieumiarkowane gadania i wymagania. Nie wystarczyło jej moje całodzienne męczeństwo, ale poszła do Mistrzyni na skargę. ? Proszę Matki, co to za Siostra niedokładna, nie umie się pospieszać. Na drugi dzień poszłam tę sama robotę robić bez słowa tłumaczenia. Kiedy mnie wzięła w swoje obroty, to pomyślałam sobie: Jezu, można być cicha męczennicą ? nie od pracy sil ubywa, ale tego męczeństwa. (Dz 181)

 

182.

ŚW. FAUSTYNA POZNAŁA, ŻE NIEKTÓRE OSOBY MAJĄ ŁATWOŚĆ DOKUCZANIA INNYM

Poznałam, że niektóre dusze mają szczególny dar dokuczania innym. Ćwiczą, jak mogą. Biedna taka dusza, jak się dostanie pod ich rękę, nic nie pomoże, rzeczy najlepsze są przenicowane. (Dz 182)

196.

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE ZACHOWANIE PEWNEJ OSOBY, KTÓRA POSTANOWIŁA JĄ ?ĆWICZYĆ?

Pewna osoba wzięła sobie jakoby za zadanie, aby mnie ćwiczyć w cnocie na różne sposoby. W jednym dniu chwyciła mnie na korytarzu i zaczęła od tego, że nie ma podstaw do robienia mi uwagi, ale rozkazała, abym przez całe pół godziny stała na korytarzu naprzeciw małej kapliczki i czekała na M. Przełożoną i jak będzie szła po skończonej rekreacji, to mam się oskarżać z różnych rzeczy, które mi rozkazała, aby się z nich oskarżyć. Chociaż ja w duszy o nich pojęcia żadnego nie miałam, jednak byłam posłuszna i czekałam całe pół godziny na Przełożoną. Każda Siostra przechodząc obok mnie, patrzyła się z uśmiechem. Kiedy się oskarżyłam Matce Przełożonej, ta mnie odesłała do spowiednika, kiedy przystąpiłam do spowiedzi, kapłan ten zaraz się spostrzegł, że to jest coś, co nie płynie z własnej duszy i ja o takich rzeczach zielonego pojęcia nie mam i zdziwił się, że ta osoba mogła się na takie rozkazy zdobyć. (Dz 196)

236.

WIELKIEJ OFIARY WYMAGA OD DUSZ CICHYCH PRZEBYWANIE WŚRÓD OSÓB UCIĄŻLIWYCH

O, jak mylne są pozory, a sądzenia niesprawiedliwe. O, jak często cierpi cnota uciśnienie przez to tylko, że jest cicha. Obcować szczerze z tymi co stale kłują ? wymaga wielkiego zaparcia. Człowiek czuje, ze mu krwi ubywa, a rany nie widać. O, Jezu, jak wiele nam odsłoni dopiero dzień ostateczny. Co za radość ? nic nie ginie z naszych wysiłków. (Dz 236)

632.

ŚW. FAUSTYNA ŻEGNA WSPÓŁSIOSTRĘ, KTÓRA CELOWO JEJ DOKUCZAŁA

Kiedy się żegnałam z Siostrami i już miałam odjechać, jedna z Sióstr bardzo mnie przepraszała, że mi tak mało dopomagała w obowiązku i, że nie tylko mi nie dopomagała, ale że się starała zawsze utrudniać. Jednak ja ją w duszy uważałam za dobrodziejkę wielką, bo wyćwiczyła mnie w cierpliwości; do tego stopnia mnie ćwiczyła, że jedna ze starszych Sióstr wyraziła się tak, że Siostra Faustyna to albo głupia, albo święta, bo naprawdę przeciętny człowiek nie zniósłby tego, żeby tak ktoś stale robił na przekór. Ja jednak zawsze zbliżałam się do niej z życzliwością. Starała się ta pewna Siostra tak utrudniać mi pracę w obowiązku, tak, że pomimo mojego wysiłku, udało się jej nieraz coś zepsuć z tego, co było dobrze zrobione, jako mi sama przy pożegnaniu zeznała, przepraszając mnie bardzo. Nie chciałam wnikać w intencje jej, ale brałam to, jako doświadczenie Boże... (Dz 632)

 

710.

ŚMIERTELNIE CHORĄ ŚW. FAUSTYNĘ POSĄDZA SIĘ O UDAWANIE

Kiedy w jednym dniu czułam, że nie dam rady wychodzić do dziewiątej i prosiłam S.N. o trochę co zjeść, bo idę wcześniej się położyć, dlatego, że się źle czuję, S.N. odpowie działa mi: a Siostra. nie jest chora, tylko chcieli Siostrze Dać wypoczynek i dlatego upozorowali chorobę. O mój Jezu, przecież choroba się posunęła tak daleko, że lekarz mnie odseparował od Sióstr, aby się nie udzieliła innym, a tu jednak człowiek jest tak sądzony, ale to dobrze, to wszystko dla Ciebie, Jezu mój. Nie chcę wiele pisać o rzeczach zewnętrznych, bo nie one są pobudką mojego pisania, ja szczególnie pragnę zanotować łaski, których mi Pan udziela, bo te nie są tylko dla mnie, ale i dla wielu dusz.(Dz 710)

1126.

SIOSTRY ZAKONNE SĄ TAKŻE LUDŹMI

O, jak słodko żyć w klasztorze pomiędzy Siostrami, ale trzeba nie zapominać, że te anioły są w ludzkim ciele.(Dz 1126)

1241.

ŚW. FAUSTYNA DOŚWIADCZYŁA CIERPIENIA ZADAWANE PRZEZ OSOBY DWULICOWE

+ O mój Jezu, jak trudno jest znosić tego rodzaju cierpienie, gdy ktoś jest dla nas nieżyczliwy i zrobi nam jakąś przykrość - mniej mnie boli, ale unieść nie mogę tego, jeżeli ktoś okazuje mi swą życzliwość, a rzuca kłody pod nogi na każdym kroku. Jak wielkiej potrzeba siły woli, aby taką duszę kochać dla Boga. Nieraz dusza musi się posunąć aż do heroizmu, aby taką duszę kochać tak, jak Bóg tego żąda. Gdyby się z nią miało rzadki stosunek, to łatwiej by się to zniosło, ale jeżeli się żyje razem i doświadcza się tego na każdym kroku, wymaga to wielkiego wysiłku.(Dz 1241)

1453.

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE CIERPIENIA, KTÓRE PRZYTRAFIŁY SIĘ STARANIEM SIÓSTR

Dziś święto Nowego Roku. Rano czułam się tak źle, że zaledwie poszłam do sąsiedniej celi do Komunii św. Na Mszę św. iść nie mogłam, robiło mi się niedobrze, toteż dziękczynienie odprawiłam w łóżku. Tak bardzo pragnęłam iść na Mszę św., a po niej iść do spowiedzi do Ojca Andrasza, jednak czułam się tak źle, że ani na Mszę św. ani do spowiedzi iść nie mogłam, z tego powodu wiele dusza moja cierpiała.

Po śniadaniu przyszła S. Infirmerka z zapytaniem - czemu Siostra nie poszła na Mszę św.? - Odpowiedziałam, że nie mogłam. Pokiwała głową lekceważąco i powiedziała: takie święto, a Siostra nie idzie na Mszę i wyszła z mojej celi. Dwa dni leżałam wijąc się w boleściach, nie odwiedziła mnie, a na trzeci dzień, kiedy przyszła, nie zapytała się nawet, czy mogę wstać, ale od razu głosem podniesionym: - dlaczego nie wstałam na Mszę św.? - Kiedy pozostałam sama, zaczęłam próbować wstać, jednak znowu zrobiło mi się niedobrze, więc pozostałam z całym spokojem w łóżku. Jednak serce moje wiele miało do ofiarowania Panu, łącząc się duchem w drugiej Mszy św. z Panem. Po drugiej Mszy św. przychodzi do mnie S. Infirmerka, ale już z termometrem - jako infirmerka. Jednak gorączki nie miałam, a jestem ciężko chora, nie mogąc się podnieść. Teraz znowu nowe kazanie, że nie powinnam się poddawać chorobie. - Odpowiedziałam jej, że ja wiem, że u nas uważa się za ciężko chorą wtenczas, jak już jest konającą. Jednak widząc wiele jej morałów, odpowiedziałam, że obecnie zachęty do gorliwości nie potrzebuję i znowu pozostałam sama w swej celi.

Ból ścisnął mi serce i gorycz mi zalała duszę i powtórzyłam te słowa: witaj roku nowy, witaj kielichu goryczy. Mój Jezu, serce moje rwie się do Ciebie, a jednak ciężkość choroby nie pozwala mi wziąć fizycznie udziału w nabożeństwach i jestem posądzana o lenistwo. Cierpienie się zwiększyło. Po spożyciu obiadu na chwilę wstąpiła do mnie Matka Przełożona, ale zaraz poszła. Miałam zamiar poprosić, aby przyszedł Ojciec Andrasz do celi, abym mogła się wyspowiadać, jednak powstrzymałam się od tej prośby z dwóch względów: pierwsze, aby nie dawać powodu do szemrania, jak to było powyżej ze Mszą św., drugie to, że nawet wyspowiadać bym się nie mogła, bo czułam, że bym się rozpłakała, jak małe dziecko. Po chwili przychodzi jedna z Sióstr i znowu robi mi uwagę, że w piecu stoi mleko z masłem, czemu Siostra nie pije? - odpowiedziałam, że nie ma mi kto go przynieść.(Dz 1453)

 

1454.

ŚW. FAUSTYNA OPISAŁA CIERPENIE NOCNE I POCIECHĘ, KTÓREJ UDZIELIŁ JEJ PANA JEZUS

+ Kiedy zapadła noc, cierpienia fizyczne zwiększyły się, a dołączyły się do nich cierpienia moralne. - Noc i cierpienie. Uroczysta cisza nocna dała mi możność w swobodnym cierpieniu. Rozciągnęło się ciało moje na drzewie krzyża, wiłam się w strasznych boleściach do jedenastej. Przeniosłam się w duchu do Tabernakulum i odkryłam puszkę opierając swą głowę o brzeg kielicha, a wszystkie łzy spływały cichutko do Serca Tego, Który jeden rozumie co to ból i cierpienie i doznałam słodyczy w tym cierpieniu i zapragnęła dusza moja tego słodkiego konania, którego nie zamieniłabym za żadne skarby świata. Udzielił mi Pan mocy ducha i miłości do tych, przez których przychodzi mi cierpienie. - Oto dzień pierwszy roku.(Dz 1454)

1647.

ŚW. FAUSTYNA OPISAŁA NIEPOJĘTĄ OBOJĘTNOŚĆ SIÓSTR NA JEJ CIERPIENIE;

NAWET WODY W DZBANKU ŚW. FAUSTYNIE ZABRAKŁO, A GORĄCZKA JA TRAWIŁA BOLEŚNIE

1.lV.[38]. Dziś znowuż czuję się gorzej. Gorączka wysoka zaczyna mnie trawić. Nie mogę przyjmować pokarmów, pragnę czegoś ożywczego do napicia, a nawet tak wypadło, że i wody w swym dzbanku nie miałam. Wszystko, o Jezu, dla wyproszenia miłosierdzia dla dusz.

1647a.

TYLKO MATKA MISTRZYNI PRZESŁAŁA ŚW. FAUSTYNIE KILKA RAZY POMARAŃCZĘ.

Kiedy sobie z większą miłością odnowiłam intencję, wtem wchodzi jedna z nowicjuszek i daje mi jedną wielką pomarańcz, przysłaną od M. Mistrzyni. Widziałam w tym rękę Bożą. Powtórzyło się to jeszcze parę razy. W czasie tym, choć wiedziano o moich potrzebach, jednak ja nigdy jakiejś ożywczej rzeczy do spożycia nie dostawałam, pomimo że prosiłam, jednak widziałam, że Bóg żąda cierpień i ofiary. W szczegółach nie piszę tych odmówień, bo są bardzo drażliwe i trudne do uwierzenia, a jednak Bóg zażądać może i takich ofiar.(Dz 1647)

 

1648.

ŚW. FAUSTYNA OPISAŁA SZOKUJĄCE ZACHOWANIE PRZEŁOŻONEJ

Kiedy zamierzyłam poprosić Matkę Przełożoną, że mam wielkie pragnienie, aby mi pozwoliła mieć w celi coś do ugaszenia tego pragnienia, jednak nim poprosiłam, Matka sama zaczęła mówić, że Siostro, niech się już raz skończy z tą chorobą, albo w lewo, albo w prawo. Trzeba będzie przeprowadzić albo kurację, albo co - tak dłużej być nie może. Kiedy po chwili zostałam sama, rzekłam: Chryste, co począć? Prosić Cię o zdrowie czy śmierć, nie mam wyraźnego rozkazu, a więc uklękłam i rzekłam: niech się ze mną stanie święta wola Twoja, czyń ze mną Jezuco Tobie się podoba. W tej chwili poczułam się jakoby sama, a różne pokusy uderzały na mnie, jednak w gorącej modlitwie znalazłam ukojenie i światło i poznałam, że Przełożona mnie tylko doświadczyła.(Dz 1648)

1649.

ŚW. FAUSTYNA LEŻAŁA W POKOJU NIEPOSPRZĄTANYM I ZIMNYM

Nie wiem, jak się to dzieje, ale że pokój, w którym leżałam był tak opuszczony, że nieraz więcej niż dwa tygodnie nie był wcale sprzątnięty. Często nikt nie zapalił w piecu, a z tego powodu kaszel się zwiększał, nieraz prosiłam, a nieraz nie miałam odwagi prosić. Kiedy mnie raz odwiedziła Matka Przełożona i zapytała czy może tu więcej palić, odpowiedziałam, że nie, ponieważ było już ciepło na dworze i okno miałyśmy otwarte.(Dz 1649)

1716.

KTO GARDZIŁ SIOSTRAMI Z DRUGIEGO CHÓRU

Kiedy raz na rekreacji wyraziła się jedna z Sióstr dyrektorek, że Siostry konwerski nie mają uczuć, więc można z nimi postępować sztywno. Zasmuciłam się tym, że siostry dyrektorki tak mało znają Siostry konwerski i że sądzą tylko z pozorów.(Dz 1716)

za: zaufaj.com