To naprawdę będzie najciekawsza z kadencji Sejmu. Już widzimy, z jak wielkimi problemami będzie się próbowała uporać Lewica. W tej chwili na przykład najważniejsza wydaje się być bitwa o „żeńskie końcówki”. Ach ten opresyjny język polski!

Wszystko zaczęło się od listu skierowanego do szefowej Kancelarii Sejmu, w którym posłanki Lewicy wyraziły życzenie, aby na oficjalnych dokumentach sejmowych i kartach do głosowania oraz tabliczkach nazywać je „posłankami” właśnie, w żadnym wypadku nie „posłami”. Co ciekawe, list rozpoczęły od słów „Szanowna Pani Minister”…

Posłanka Lewicy Razem Magdalena Biejat domaga się z kolei, aby w programie TV nazywać ją nie „gościem”, a… „gościnią”. Gdy zapytał ją o to Krzysztof Ziemiec na antenie TVP Info, ta zapytała:

A co jest w tym złego?”.

Ziemiec odparł:

Bo jeśli pani chce być gościnią, to ja mogę być gościńcem”.

Na ten temat wpis na twitterze opublikowała również Barbara Nowacka. Stwierdziła:

Przeciwniczki i przeciwnicy żeńskich końcówek, taka propozycja. Nie używajcie ich. Po prostu. Chcecie być panią dziennikarz czy panem pielęgniarką - luz. Mogę tak do Was mówić.

Ale dajcie i nam prawo do wyboru formy. I zabiegania o nasz komfort. Bez drwin, pouczeń i fochów.

Ok?”.

Pomysły Lewicy skomentował między innymi dziennikarz Konrad Piasecki. Stwierdził:

Jak tak dalej pójdzie, to w walce feminatywów z męskoosobowymi dojdzie do kontrofensywnych wystąpień panów wiewiórków, foków, żyrafów, zebrów i lamów. Nazywanie ich rodzajem żeńskim zaczyna być mocno niepoprawne....”.

W kolejnym zaś wpisie dodał:

Wielbię kobiety, cenię kobiety, świetnie mi się z nimi pracuje, kibicuje im w życiu publicznym. Ale uważam, że obsesyjna walka z polszczyzną, mającą męskie/żeńskie formy osobowe jest jałowa. Serio nie rozumiem dlaczego nazwanie kogoś "panią minister" a nie "ministrą" jest opresją”.

dam/twitter,TVP.Info