- Ponad pół miliona polskich bezrobotnych są to osoby, które mają problem w znalezieniu pracy. Są absolwentami, ale bez doświadczenia w zawodzie. To powoduje, że ich praca wykonywana jest na czarno albo bez uprawnień. Jest to poważny problem społeczny i ekonomiczny. Przy 380 specjalnościach, o wykonywaniu zawodów przez innych decydują ci, którzy już go wykonują i  nie chcą mieć większej konkurencji. Tu chodzi o elemantarne umożliwienie wykonywania pracy. Czy jest szansa na zmianę tej sytuacji? Będzie trudno. To, że mamy tyle zamkniętych zawodów jest efektem lobbingu przeróżnych grup zawodowych – mówi portalowi Fronda.pl Przemysław Wipler, poseł PiS, prezes Fundacji Republikańskiej.

 

„Gazeta Wyborcza” podaje, że "dziś 380 zawodów w Polsce wymaga nie tylko odpowiedniego wykształcenia, ale też egzaminów państwowych czy korporacyjnych, wpisania do rejestru, odbycia praktyk, a także spełnienia różnych dodatkowych kryteriów, np. niekaralności czy świadectwa zdrowia. I mowa nie tylko o osławionych już zawodach prawniczych, specjalne egzaminy trzeba zdać, żeby zostać przewodnikiem turystycznym czy bibliotekarką!



Według analizy Fundacji Republikańskiej (zaplecze intelektualne PiS Polska ma najwięcej w Europie zawodów regulowanych. Na drugim miejscu są Czechy (333), za nimi Wielka Brytania (218) i Austria (211). Niemcy mają 152 regulowane zawody,Francja 150, a Włochy 148. Najmniej jest ich w krajach nadbałtyckich: Łotwa - 50, Estonia - 47. O takim wyniku minister Gowin nawet nie marzy. Chce, byśmy mieli około 100 regulowanych zawodów, co dałoby nam 10. miejsce w Europie, między Bułgarią a Luksemburgiem".

 

Not. Jarosław Wróblewski/gazeta.pl