- „Najkrócej mówiąc Warszawa powinna jednoznacznie określić panią ambasador USA jako persona non grata i pobyć się jej ze swoich granic” – pisze na łamach portalu DoRzeczy.pl Paweł Lisicki, komentując wywiad udzielony przez amerykańską ambasador portalowi wp.pl.

Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher udzieliła wywiadu portalowi wp.pl, w którym komentowała stosunek Polaków do ideologii LGBT. Jej zdaniem Polacy są w tej kwestii „po złej stronie historii”, a retoryka wobec mniejszości seksualnych „wyobcowuje Polskę”. Dyplomatka stwierdziła, że postęp na świecie dokonuje się mimo wszystko, a Polska ma opinię kraju nieprzyjaznego mniejszością seksualnym.

Skandaliczne słowa amerykańskiej dyplomatki skomentował red. nacz. tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki:

- „Pani ambasador Georgette Mosbacher nie pierwszy raz przekracza granicę i zachowuje się nie jak dyplomata, ale jak karbowy lub, używając nieco bardziej współczesnego języka, nadzorca. Poucza, upomina, strofuje, nagradza i karze, grozi i łaje” – pisze publicysta.

- „O ile jednak jej wcześniejsze wybryki można było jeszcze usprawiedliwić nadmiernym i nazbyt ostentacyjnym zabieganiem o amerykańskie interesy (kto silniejszemu zabroni), to jej ostatni wyczyn (trudno innymi słowami określić skandaliczny wywiad dla wp.pl) wymaga reakcji stanowczej i zdecydowanej” – podkreśla.

Dziennikarz zauważa, że ambasador Mosbacher przestała już ograniczać się do ochrony interesu amerykańskiego biznesu w Polsce i aktywnie promuje wrogą Polsce ideologię. Zdaniem dziennikarza, zamiast postępować jak sprzymierzeniec Polski, zachowuje się jak jej kolonizator. Natomiast, jeżeli twierdzi, że na Zachodzie Polska uchodzi za państwo „nieprzyjazne mniejszością seksualnym”, jej obowiązkiem, jako sojusznika, jest dementowanie tych głosów, a nie ich rozpowszechnianiem.

Tymczasem, jak pisze Paweł Lisicki, amerykańska dyplomatka nie tylko takie opinie rozpowszechnia, ale wręcz posługuje się szantażem wobec Polski, przypominając swoimi działaniami ambasadorów z czasów sowieckich czy przedrozbiorowych.

- „Tak jak odrzuciliśmy czerwoną ideologię komunistyczną, tak, mam nadzieję, nie ugniemy się przed tęczową ideologią genderową” – stwierdza dziennikarz.

Dlatego zaznacza, że jeżeli Stany Zjednoczone rzeczywiście traktują Polskę jak sojusznika, mogą to teraz udowodnić, odwołując Georgette Mosbacher.

- „Najkrócej mówiąc Warszawa powinna jednoznacznie określić panią ambasador USA jako persona non grata i pobyć się jej ze swoich granic. W związku z toczącą się obecnie w USA kampanią prezydencką to najlepszy czas dla takich działań: zakładam, że obecnemu prezydentowi, Donaldowi Trumpowi, musi, w pewnym stopniu chociaż, zależeć na relacjach z Polską a nie na wszczynaniu w Europie Środkowej awantury.” – podsumowuje Paweł Lisicki.

kak/DoRzeczy.pl