Osoby palące trawkę uważane są za niezbyt dobrych pracowników, którzy migają się od pracy i mają trudności z podejmowaniem decyzji. Takie jest powszechne przekonanie, które norwescy naukowcy sprawdzili i - co ważne! - potwierdzili w swoim badaniu z udziałem aż półtora tysiąca osób zażywających marihuanę.


Obserwacja trwała ponad 25 lat, od 1987 roku. Na starcie eksperymentu wolontariusze byli jeszcze nastolatkami lub mieli niewiele ponad 20 lat, zaś na finiszy ponad 40 lat. Badani regularnie wypełniali ankiety dotyczące zażywania marihuany oraz oceniali swoje zaangażowanie w pracę w skali od 1 do 5. Okazuje się, że osoby, które paliły trawkę w ciągu ostatniego roku, mniej angażowały się w pracę niż ich koledzy-abstynenci.


Co ciekawe, wraz z rzuceniem palenia marihuany u osób uzależnionych poprawiała się jakość pracy oraz zwiększała motywacja do podejmowania nowych zadań. I odwrotnie - osoby, które wpadały w nałóg, zaczynały mniej angażować się w pracę. (W badaniu były brane pod uwagę również inne czynniki ryzyka, tj. zdrowie psychiczne, zadowolenie z ekonomicznych warunków pracy oraz spożywanie alkoholu).


Nie ma jednak ostatecznego rozstrzygnięcia, dlaczego tak się dzieje. Uczeni w publikacji na łamach "Addition" przyznają, że nie umieją jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy kiepscy pracownicy niezadowoleni ze swojej sytuacji w pracy sięgają po marihuanę, czy też zażywanie narkotyków sprawia, że przestają sobie radzić w pracy. Aby określić związek przyczynowo-skutkowy konieczne są kolejne badania - czytamy na portalu dziennik.pl

 

No oczywiście. Trzeba wydać kolejne miliony, żeby wyjaśnić te niedopowiedzenia. My radzimy jednak omijać trawę i omijać miłośników marihuany. Albo sięgają po nią nieudacznicy albo owo nieudacznictwo jest konsekwencją palenia. Tak czy inaczej trzymajmy się od tego ziela z daleka.

 

PSaw/dziennik.pl