Zabrano mu wszystkie pieniadze jakie miał przy sobie, ale nie postawiono żadnych oficjalnych zarzutów; nie wiadomo też jak długo będzie przetrzymywany.


Maciej Pastwa przebywa w Afryce w ramach charytatywnej akcji budowy studni dla terenów pozbawionych dostępu do wody, chciał także pomóc przy rozbudowie szkoły w Tumikii w Kongo.


Nie udało mu się jednak tam dotrzeć, bo zatrzymała go policja na blokadzie drogowej. Zażądano od niego łapówki w wysokości ośmiu euro. Gdy odmówił, zatrzymano go i uwięziono w policyjnym areszcie, zabrano mu również 2,5 tys. euro przeznaczone na budowę studni.


Z osiemnastoma innymi więźniami znalazł się w jednej celi bez łóżek i posiłków, bo w Bangui nie istnieje praktyka żywienia więźniów, karmią ich rodziny. Współwięźniowie podzielili się z nim swoimi racjami.


W poniedziałek przeniesiono go do celi gdzie były lepsze warunki, a wypuszczono we wtorek. Gdy jednak zażądał zwrotu pieniędzy, zamknięto go ponownie. Dzień później odzyskał tysiąc euro z informacją, by na więcej nie liczył.


Przyjaciele Marka Pastwy z Fundacji im. Kazimierza Nowaka interweniowali w MSZ, niestety w Republice Środkowej Afryki nie ma polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Pomaga mu więc konsul honorowy Kanady, lokalni misjonarze i konsul RP w Luandzie, Małgorzata Wasilewska, która twierdzi, że podróżnik jest „cały i zdrowy”.


Jacek Pałkiewicz, znany podróżnik i eksplorator, odkrywca źródeł Amazonki, w rozmowie z portalem Fronda.pl stwierdził, że:

„-W Afryce nie ma chojractwa. Tam nie ma silnych, nawet gdy ma się za sobą wszystkie racje stanu, wszystkie karty w ręku. Łapówkarstwo to zjawisko typowe i klasyczne w wielu krajach afrykańskich. Skończyć w tamtejszym więzieniu, to żadna przyjemność. To nie są warunki o europejskich standardach, tylko zupełnie inny świat.”


Notował Paweł Krzemiński/Gloswielkopolski.pl