BBC przyzwyczaiło nas do wysokiej jakości swoich produkcji. Przytoczę tu tylko jeden przykład: złożony z sześciu filmów cykl „Wielcy Wodzowie”, który w formie filmów fabularnych ukazywał nam autentyczne wydarzenia i losy (dość subiektywnie wybranych) największych militarnych wodzów w historii. Jeśli chodzi o kwestie czysto warsztatowe to programy BBC stoją na najwyższym światowym poziomie.


Ich produkcja zintensyfikowała się zwłaszcza po tym jak przed kilkoma laty sieć kanałów Discovery odeszła od kręcenia poważnych produkcji, zmieniając front w kierunku czegoś co nazywam „pop-nauką” i postanowiła raczyć nas reality show o rozbijaniu pseudonaukowych mitów, szkołach przetrwania, obrazach treningów żołnierzy SAS i tym podobnym mało wartościowym, ale za to – popularnym audycjom. Kwestie historyczne przejął więc dostępny już także w Polsce, amerykański History Channel, zaś BBC położyła łapę na pozostałych dziedzinach nauki, takich jak biologia, fizyka, genetyka i tak dalej. I trafiła w dziesiątkę! „Historia Fizyki” – cykl programów z ubiegłego roku w fascynujący sposób ukazywał proces odkryć fizycznych, a także przybliżał sylwetki wielkich fizyków, nie szczędząc nam szczegółów z ich życia pozanaukowego – doprawdy, nie uwierzylibyście jak bogate życie towarzyskie (o erotycznym nie wspominając) wiodło wielu noblistów! Obraz ten, kontrastujący z ich pracą, ukazywał złożoność procesów fizycznych, zestawiając ją ze złożonością osobowości ich odkrywców.

 

Tak więc po nowym cyklu „Czy Bóg istnieje?” oczekiwałem co najmniej tego samego stopnia, hmm – jeśli nie rzetelności, to przynajmniej obiektywizmu. Otrzymałem to o co prosiłem, ale tylko w połowie.

 

Cykl w Polsce reklamuje Jacek Żakowski, znamienne, nie było to więc zwiastunem niczego dobrego, przynajmniej ze strony rodzimego dystrybutora. Swoją drogą, Żakowski mówiący „poszukamy odpowiedzi na pytanie czy Bóg istnieje?” to dowód dość mocnego tupetu. Choć może faktycznie chciałbym, aby Pan Bóg jeśli ma się komuś ukazać, to by ukazał się właśnie Żakowskiemu. Albo Janinie Paradowskiej. Ale zostawmy już biednego pana Jacka – mimo reklam podchodziłem do cyklu z dość dużym optymizmem. Szczególnie, że traktuje sprawę wiary bardzo wielopłaszczyznowo – mieliśmy poznać historię poszczególnych wielkich religii świata, przybliżone miały nam zostać postaci religijnych przywódców (jak określa się Jezusa Chrystusa, Mahometa, Buddę, Mojżesza, Abrahama i wielu innych w tych programach) a nawet spór religii z nauką, między innymi na przykładzie Karola Darwina. Krótko mówiąc – dla każdego coś ciekawego. Jednak po obejrzeniu dotychczasowych programów z cyklu (który wciąż nie jest zamknięty) muszę stwierdzić – kto szuka odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, ten – cóż – tam jej nie znajdzie.

 

Nie będę tutaj streszczał poszczególnych programów – można je już znaleźć na stronie BBC oraz w innych miejscach sieci. Pisząc wcześniej o tym, iż prosząc o rzetelność i obiektywizm otrzymałem tylko jedną z tych rzeczy, miałem na myśli bardzo prostą sprawę – tak, programy są faktycznie warsztatowo doskonałe i obiektywne, ale niestety są… całkowicie nierzetelne. I bynajmniej nie chodzi mi tu o rzetelność naukową, choć o to także. Pozwolę sobie zacząć od przykładu: jeżeli jestem historykiem i chcę badać jakąś epokę, dajmy na to – średniowiecze, to od czego powinienem zacząć swoją pracę? Otóż – powinienem ją zacząć od zrozumienia epoki. Muszę najpierw postarać się zrozumieć co kierowało wtedy ludźmi – tak prostymi jak i wielkimi przywódcami. Jakie wartości były dla nich ważne? Czym kierowali się wybierając taką a nie inną drogę życiową? Dlaczego nauka tamtego okresu przyniosła nam takie a nie inne odkrycia i dlaczego badała akurat te a nie inne sprawy? To są podstawowe pytania (jedne z wielu) na które bezwzględnie muszę sobie odpowiedzieć, nim zasiądę do pisania pierwszego artykułu (kręcenia pierwszego programu). Jeśli tego nie zrobię średniowiecze pozostanie dla mnie po prostu dziwną epoką ciemnych ludzi, chadzających w tonie żelastwa i walących się po głowach dlatego, że jeden ma na swoich ziemiach więcej fornali od drugiego. Bezsens.

 

Niestety – tak to właśnie wygląda w tym cyklu programów BBC. Wiara jest ukazana jako zbiór dość dziwacznych i niezrozumiałych rytuałów, ludzie wierzący – jako czasem sympatyczni, a czasem antypatyczni dziwacy, klękający albo i stojący, i plotący jakieś kretyńskie formułki. Programy są także, oczywiście – bardzo poprawne. Zaczynamy oczywiście od historii judaizmu, bynajmniej nie ukazanej w sposób rzetelny, bo od Mojżesza natychmiast wskakujemy do tramwaju o nazwie Holocaust, z niezawodnym pytaniem „Jaki Bóg mógł na to pozwolić?” (aż żal bierze, że historii judaizmu nie prezentuje Jan Hartman). Potem mamy chrześcijan ukazanych jako bandę wariatów, tłoczących się w amoku w Bazylice Grobu Pańskiego (gdzie rodzą się, cytuję: „nastroje nacjonalistyczne”), a wśród chrześcijan najgorsi, oczywiście – katolicy – fanatycy, którzy kiedyś mordowali wielu wyznawców innych religii (wyprawy krzyżowe, a jakże!), teraz co prawda już tego nie robią, ale za to wierzą w nadprzyrodzone moce jakiegoś starego, trzęsącego się dziadka (Ojca Świętego Jana Pawła II). Proszę się tylko na mnie nie oburzać – tak to jest właśnie ukazane! Muzułmanom oczywiście poświęcamy maksimum dostępnego czasu – prezentujemy spokój pięknych meczetów w Iranie i na Półwyspie Arabskim, ukazujemy fascynującą historię Islamu, postać proroka Mahometa, a także skomplikowane niuanse Koranu. Gdy zaś pada pytanie o Islamski radykalizm i terroryzm koniecznie rozciągamy je na wszystkie religie – tak, terroryzm Islamski to straszne zło, ale (nie żartuję!) przecież takie zamachy mogli w innych okolicznościach przeprowadzać wyznawcy innych religii! Toż to przecież „zbrodnie w imię Boga” (jakiego? Nie dowiedziałem się – napisy końcowe i Jacek Żakowski zapowiadający kolejny program).

 

Podobnie ma się rzecz ze sprawami naukowymi. Oto jest niepowtarzalna okazja by ludziom niewierzącym wytłumaczyć o co właściwie chodzi tym dziwnym katolom, z tymi wszystkimi aborcjami i In vitro – o co w ogóle ci wariaci kruszą kopie? Tymczasem mamy obraz szczęśliwych rodzin posiadających dzięki zabiegom dzieci, ofiarom gwałtów, które dzięki aborcji mają teraz tylko jedną traumę na całe życie, aniżeli dwóch (czy na pewno?) i tak dalej. Nawet program o Darwinie – ostatnia deska ratunku – ukazuje nam faceta, który dopiero musiał porzucić wiarę aby wytłumaczyć nam skąd pochodzimy. Ergo – wiara to blokada dla rozumu, porzuć ją a będziesz, jak po wypiciu mleka, wielki.

 

Czyli prostackie rozumowanie współczesnego wyznawcy Dawkinsa. Problem by się pojawił gdyby zadać kilka prostych pytań: jeśli wiara to knebel dla rozumu, to jak to się stało, że to akurat nie kto inny a św. Augustyn położył podwaliny pod naukę o powstawaniu państwa? Dlaczego pionierami nauk ekonomicznych byli ludzie głęboko wierzący? Można by tak pytać i pytać – szkoda tylko, że nie pyta BBC.

 

Religia to nie jest zestaw czynności i rytuałów wymyślonych wiele wieków temu tylko po to, aby, a bo ja wiem – pomarnować trochę swojego czasu. Religia to pewna głęboka, duchowa więź z kimś, kto – no właśnie – nie wiemy czy w ogóle istnieje. Tym jest wiara. Wierzymy, bo to nasz indywidualny wybór, bo chcemy by nasze życie było czymś więcej niż prostą, biologiczną czynnością. Stosujemy pewne reguły moralne bo to czyni nasze życie lepszym. No, ale żeby zrozumieć nawet to dość proste wytłumaczenie, należy najpierw wyrazić chęć jego zrozumienia. Tego w cyklu BBC ewidentnie zabrakło, tym samym czyniąc programy atrakcyjną wizualnie, ale całkowicie jałową, intelektualną wydmuszką.

 

Arkady Saulski