Ojciec Święty podkreślił, że mimo że śmierć należy do naszego życia, to kiedy dotyka kogoś z naszych bliskich, nigdy nie wydaje się nam czymś naturalnym.

- Dla rodziców przeżycie swoich dzieci jest szczególną udręką, czymś sprzecznym z podstawową naturą relacji nadających sens rodzinie. Utracić syna czy córkę to tak, jak by czas się zatrzymał: otwiera się otchłań, która pochłania przeszłość, a także i przyszłość. Śmierć, która zabiera syna lub córkę w dzieciństwie czy młodości, jest policzkiem wymierzonym obietnicom, darom i poświęceniom miłości, radośnie przekazanym życiu, które zrodziliśmy. Tak często przychodzą na Mszę do Domu św. Marty rodzice ze zdjęciem syna czy córki, małego czy większego, i mówią mi: «Już odszedł». W ich spojrzeniu jest tyle cierpienia. Śmierć nas dotyka, a kiedy jest to śmierć dziecka, dotyka bardzo głęboko. Cała rodzina zostaje jakby sparaliżowana, oniemiała. Coś podobnego przeżywa również dziecko, które pozostaje samo z powodu utraty jednego czy obojga rodziców. Pada pytanie: «Gdzie jest tata, gdzie jest mama?». «W niebie». «A dlaczego go nie widzę?». Za tym pytaniem kryje się trwoga w sercu dziecka. Pozostaje samo – mówił papież.

Jak zaznaczał, w takich sytuacjach śmierć jawi się jako ciemna otchłań. Czasem zdarza się, że w takich sytuacjach człowiek zwraca się przeciwko Bogu.

- Jak często ludzie, i ja ich rozumiem, mają Bogu za złe, bluźnią: «Dlaczego zabrałeś mi syna, córkę? Boga nie ma. Dlaczego to uczynił?». Tyleż razy to słyszeliśmy. Ten gniew pochodzi z serca, które bardzo cierpi, cierpi z powodu utraty syna, córki, ojca czy matki. Jest to wielki ból, którego nieustannie zaznają rodziny. W takich wypadkach śmierć jest niczym otchłań”. -kontynuował.

Jednak zwrócił również uwagę na przeżywanie żałoby z wiarą.

- W tej wierze możemy pocieszać się nawzajem, wiedząc, że Pan zwyciężył śmierć raz na zawsze. Nasi bliscy nie zniknęli w mroku nicości: nadzieja nas zapewnia, że są w dobrych i silnych rękach Boga. Miłość jest silniejsza od śmierci. Z tego względu jest drogą, aby rozwijać miłość, uczynić ją silniejszą, a miłość będzie nas chronić aż do dnia, w którym każda łza zostanie otarta, «kiedy śmierci już ... nie będzie, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie» (Ap 21,4). Jeśli pozwolimy, by wspierała nas ta wiara, to doświadczenie żałoby może zrodzić większą solidarność więzi rodzinnych, nowe otwarcie na cierpienie innych rodzin, nowe braterstwo z rodzinami, które rodzą się i odradzają w nadziei. Chciałbym tu podkreślić ostatnie zdanie z Ewangelii, której dziś wysłuchaliśmy. Po tym, jak Jezus przywrócił życie chłopcu, synowi wdowy, Ewangelia dodaje: «Jezus zwrócił go matce». I to jest nasza nadzieja! Wszystkich naszych zmarłych, którzy odeszli, wszystkich Pan Bóg nam zwróci. I spotkamy się wszyscy razem. Ta nadzieja nie zawodzi!”.

KZ/Radiovaticana.va