Ojciec Święty Franciszek w dzisiejszej homilii w domu św. Marty wyszedł od proroctwa Sofoniasza, które słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu liturgicznym. Mowa jest tam o buntowniczym mieście, w którym znajduje się grupa gotowa do pokuty za grzechy. To ta grupa jest prawdziwym ludem Bożym: charakteryzuje się pokorą, ubóstwem i zaufaniem Panu. Większość nie chce jednak poprawy. Nie zawierza Bogu. Dlatego czeka ich potępienie!

„Tacy nie mogą przyjąć zbawienia. Są na nie zamknięci” – powiedział Franciszek. „«Zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana» na zawsze. I tak jest do dziś, gdy widzimy święty lud Boży, pokorny, mający wszelkie swoje bogactwa w wierze w Pana, w zaufaniu do Niego. To lud pokorny, ubogi, który szuka schronienia u Pana – tacy są zbawieni i taka jest droga Kościoła. Trzeba iść tą drogą, a nie drogą nieposłuszeństwa, odrzucenia upomnień i braku ufności wobec Pana” – kontynuował Wikariusz Chrystusa.

Sługa sług Bożych zwrócił uwagę na Ewangelię, gdzie słyszymy słowa Jezusa o dwóch synach, nieposłusznym, który się opamiętał, i pozornie posłusznym, który nie posłuchał swojego ojca.

Papież przestrzegł: w czasach Jezusa arcykapłani i starsi ludu gorszyli się porównaniem do celników i nierządnic, którzy nawracali się ku Panu. Tak samo dzisiaj gorszy to tych chrześcijan, którzy chodzą do Kościoła i przystępują do Komunii, a przez to uważają się za „czystych”. Bóg chce bowiem czegoś więcej!

 „Jeśli nie słuchasz Pana, nie przyjmujesz upomnienia i nie szukasz u Niego schronienia, nie masz serca skruszonego” – powiedział następca Księcia apostołów. „Tymczasem ci obłudnicy, którzy gorszyli się tym, co mówił Jezus o celnikach i nierządnicach, sami potem po cichu chodzili do nich, by zaspokoić swoje namiętności albo robić interesy. To wszystko czynili po cichu, ale formalnie byli czyści. Takich Pan nie chce” – dodał.

Papież stwierdził, że osąd ten „daje nam nadzieję”. Musimy tylko być odważni i otworzyć się przed Bogiem, wyznać Mu swoje grzechy. Franciszek przytoczył tu historię jednego ze świętych, który sądził, że wszystko oddał Bogu.

„Słuchał Pana, szedł zawsze za Jego wolą; dawał Panu, lecz usłyszał od Niego: «Jeszcze nie oddałeś Mi jednej rzeczy». I ten dobry biedak spytał: «Ależ Panie, czego Ci nie oddałem? Oddałem Ci moje życie, pracuję dla ubogich, przy katechezie, pracuję tu i tam...». «Jednak jest coś, czego mi jeszcze nie oddałeś». «Czego, Panie?». «Twoich grzechów». Gdy będziemy w stanie powiedzieć Bogu: «Panie, to są moje grzechy, nie są czyjeś, ale moje. Zabierz je, a ja będę zbawiony»; gdy będziemy w stanie tak zrobić, wówczas będziemy owym «ludem pokornym i biednym, który szuka schronienia w imieniu Pana». Niech Pan obdarzy nas tą łaską” – wezwał Namiestnik Chrystusa.

pac/radio watykańskie