Po pierwszym dniu historycznej wizyty Franciszka w Polsce, można śmiało powiedzieć, że na pierwszy plan nie wybijają się żadne aspekty polityczne, jak chciałaby opozycja, lecz moralne. Papież z całą stanowczością opowiedział się za świętością życia i to w wielu wymiarach.

 

Na Wawelu Ojciec Święty przypomniał, że życie musi być zawsze przyjęte i chronione od poczęcia do naturalnej śmierci. Jest to donośny głos przeciwko cywilizacji śmierci i bezpośrednia kontynuacja linii nauczania św. Jana Pawła II. Następca św. Piotra wypowiada się jednoznacznie przeciwko aborcji, jak i eutanazji. Troska o dar życia jest obowiązkiem każdego chrześcijanina.

 

W pewnym sensie był to tez uśmiech w stronę rządzących, bo gdy Franciszek mówi, że do państwa należy pomoc dzieciom, rodzinom, najsłabszym i najuboższym, to obywatele mają świadomi, że obecna władza właśnie pochyla się nad tymi problemami dzięki przełomowym programom prospołecznym.

 

Gdy papież pojawił się w oknie na ul. Franciszkańskiej 3 i pozdrowił pielgrzymów słowami „dobry wieczór”, wszyscy oczekiwali cukierkowego przemówienia, żartów czy przekomarzania się ze zgromadzoną młodzieżą.

 

Papież jednak przypomniał, że nasze życie kończy się śmiercią, najczęściej taką, której nie można zaplanować. Przywołał w tym momencie historię Maćka Cieśli, wolontariusza, który rzucił pracę, aby przygotowywać materiały graficzne Światowych Dni Młodzieży i uczestniczyć w tym wielkim wydarzeniu.

 

Niestety u Maćka zdiagnozowano nowotwór, a wkrótce zmarł. Odnalazł jednak wiarę i jego ostatnie dni były tego świadectwem. Przypomnienie osoby wolontariusza było wielkim gestem miłosierdzia Ojca Świętego wobec rodziny tego chłopca. Przecież gdy umieramy, najbardziej cierpią nasi najbliżsi i o nich modlił się Maciek.

 

Już czytałem pierwsze głosy oburzenia po tym co powiedział papież. Jak on śmiał przypominać młodym o cierpieniu i śmierci! Ale to jest właśnie chrześcijaństwo – stawanie w prawdzie o sobie i odzieranie naszego myślenia ze złudzeń. Bo taka jest prawda o naszej kondycji. Nie ma życia bez cierpienia, chorób, śmierci. Umieramy wszyscy, do tego zdążamy.

 

Dlatego wybór drogi życia jest kwestią fundamentalną. Budujemy swój grób na tej ziemi – wykształcenie, praca, pozycja, samochód, dom, a potem nic materialnego nie zabieramy na tamten świat. Jedyne co pozostaje to miłość.

 

Miłość Boga przejawia się w przebaczeniu i miłosierdziu. Papież Franciszek pięknie to pokazuje spotykając się z chorymi, niepełnosprawnymi, zwykłymi ludźmi, co jak widać cieszy go najbardziej. Naśladujmy papieża, podążajmy drogą św. Piotra!

 

Tomasz Teluk