Ustawa przeszła ogromną większością. Poparło ją 181 deputowanych, przeciwko zagłosował wyłącznie jeden.

Inicjatywa wyszła ze strony polityk określanej mianem konserwatywnej, Fiony Bruce. Tak naprawdę w Wielkiej Brytanii nie było dotąd żadnego jasnego prawa, które określałoby, czy dzieci można zabijać ze względu na płeć, czy też nie. „Fronda” pisała już w tym roku kilka razy o tej sprawie wskazując, że ci lekarze, którzy dopuścili się podobnego czynu, zasadniczo rzecz biorąc nie spotkali się z żadną karą, oprócz moralnej dezaprobaty części środowiska medycznego, polityków czy społeczeństwa. Prokurator generalny Keir Starmer zdecydował, że wytaczanie im zarzutów „nie leży w interesie publicznym”.

Parlament w swoim głosowaniu rozstrzygnął więc na korzyść dzieci to, czy można je mordować tylko dlatego, że są chłopcami lub dziewczynkami, inaczej, niż chcieliby tego rodzice.

Wspomniana już Fiona Bruce wskazywała, że największy brytyjski ośrodek aborcyjny, British Pregnancy Advisor Service, który zabija rocznie około 60 tysięcy dzieci, popierał mordowanie ze względu na płeć – pisze „Daily Telegraph”. W ulotkach informacyjnych BPAS pisał wprost i niestety zgodnie z prawdą, że taki proceder nie jest w Wielkiej Brytanii zabroniony przez prawo.

Z kolei „Daily Mail” wskazuje, że ustawa ma dość niewielkie szanse, żeby wejść ostatecznie w życie. Brytyjski rząd – podobno konserwatywny – zdaniem tego dziennika nie chce angażować się w zmianę prawa w tym zakresie. Ustawa będzie czytana po raz drugi w styczniu.

Według sondażu grupy „Christian Concern”, na który powołuje się cytowany dziennik, 84 proc. Brytyjczyków chciałoby zakazania aborcji ze względu na płeć.

Mamy nadzieję, że zmiany uda się jednak przeprowadzić. Każde ograniczenie prawa aborcyjnego jest pożądane, bo może uchronić przed śmiercią przynajmniej część z tych dzieci, które rodzice chcieliby zamordować. Oby takich zmian było jak najwięcej, aż do ostatecznego całkowitego zakazu aborcji. 

pac