Wczorajsza rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie „wolności dla LGBT” w krajach Unii Europejskiej, pomimo że – jak to podkreśla wielu komentatorów sceny politycznej – nie posiada żadnej wiążącej mocy prawnej, to odbija się szerokim echem w mediach, ale także w kręgach politycznych i mediach społecznościowych.

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Krystyna Pawłowicz na Twitterze odniosła się do wskazań Parlamentu Europejskiego, „który zalecił, jakich słów należy używać, a których unikać” - czytamy na portalu tysol.pl.

Niniejszy glosariusz ma pomóc osobom pracującym w Parlamencie Europejskim we właściwej komunikacji, kiedy mowa o niepełnosprawności, osobach LGBTI+ oraz rasie, pochodzeniu etnicznym i religii” – stwierdzono we wstępie.

Wśród słów niezalecanych znalazły się m.in. „homoseksualista”, „ideologia LGBT”, „płeć biologiczna”, „zmiana płci”, „murzyn” czy „mulat”.

"Jeśli zakażą słów:kobieta-mężczyzna,dziewczynka-chłopiec,ojciec-matka,naturalny-sztuczny,zdrowy-chory, normalny-nienormalny itd,to po radykalnym ograniczeniu możliwości słownego,precyzyjnego nazywania spr. zgodnie z ich naturą pozostanie nam tylko mowa ciała,mimiki jasnych gestów" – napisała na Twitterze sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Krystyna Pawłowicz.

To rzeczywiście jakieś kuriozum, chyba zmierzające do pozbawiania wolnych obywateli wyrażania swoich poglądów zgodnie z ich wolą i przekonaniami.

mp/twitter/tysol.pl