Pontyfikat papieża Franciszka to ogrom pozytywnych wydarzeń w Kościele katolickim na całym świecie. Dziś, w piątą rocznicę wstąpienia Jorge Mario Bergoglio na tron piotrowy, nader chętnie media informują o wielu wspaniałych dziełach papieża. Niestety nie można też zapominać o tym, co jak drobina soli w oku nie pozwala na spokojny uśmiech.

Amoris laetitia, adhortacja z 2016 roku, pozostaje z jednej strony kluczowym dokumentem pontyfikatu, z drugiej - tekstem całkowicie niejasnym, interpretowanym na rozmaite sposoby i zdaniem licznych teologów, księży, biskupów - po prostu groźnym. Nie dlatego, by Ojciec Święty świadomie pobłądził - ale dlatego, że zbyt duży wpływ na stworzenie Amoris laetitia mieli tak zwani progresiści, duchowni, którzy chcą przekształcić niezmienne nauczanie Kościoła w coś chwiejnego i płynnego jak współczesna wiara, bez zakorzenienia w twardej skale ewangelii chrystusowej.

Choć mijają miesiąca i lata, Amoris laetitia nie została wyjaśniona. Dziś, w pięciolecie franciszkowego pontyfikatu, przypominamy słowa byłego doradcy Kongregacji Nauki Wiary, profesora liturgiki i sakramentologii w Instytucie Teologii Ekumeniczno-Patrystycznej w Bari, ks. Nicoli Buxa. W jego ocenie kres chaosowi wyrosłemu na gruncie Amoris laetitia może położyć wyłącznie sam papież Franciszek. Ks. Nicola Bux w wywiadzie dla "National Catholic Register" mówił bez ogródek o szerzącej się w Kościele katolickim "apostazji" i pilnej konieczności zabezpieczenia niezmiennej, świętej doktryny.

Ks. Bux pytany o skutki panującego obecnie kryzysu doktrynalnego wskazał na "podział powodowany apostazją".
"Pierwszą implikacją doktrynalnej anarchii jest podział Kościoła, spowodowany apostazją, a zatem porzuceniem myślenia katolickiego, tak, jak zdefiniował je święty Wicenty z Lerins: quod semper, quod ubique, quod ab omnibus creditur (to, w co wszyscy wierzą zawsze i wszędzie). Święty Ireneusz z Lyonu, nazywający Jezusa Chrystusa <Mistrzem jedności>, wskazywał heretykom, że wszyscy mówią o tych samych rzeczach, ale nie wszyscy to samo mają na myśli. Rolą Magisterium ufundowanego w prawdzie Chrystusa jest przywracać jedność katolikom" - powiedział kaplan.

Ks. Bux pyta, co powiedziałby dziś święty Paweł, który wzywał chrześcijan do pozostawania w całkowitej zgodzie. Dziś, gdy "kardynałowie milczą lub oskarżają swoich braci", a biskupi jedno piszą, drugie mówią, a księża kontestują tradycję liturgiczną Kościoła...

"Skonfrontowany z pomieszaniem i apostazją, papież powiedzieć dokonać rozróżnienia - tak jak uczynił Benedykt XVI - pomiędzy tym, co mówi i myśli jako człowiek prywatny, jako uczony, a co musi powiedzieć jako papież Kościoła katolickiego. By być jasnym: papież może wyrażać swoje idee jako uczona osoba w kwestiach dyskusyjnych, które nie zostały zdefiniowane przez Kościół, ale nie może, nawet prywatnie, podnosić heretyckich twierdzeń. W przeciwnym wypadku byłby równie heretycki" - stwierdził ksiądz.

Kapłan wskazał też, że istotą posłuszeństwa wobec papieża jest fakt jego związania katolicką doktryną, wiarą, którą musi nieustannie wyznawać w obliczu całego Kościoła. Kto twierdzi zatem, że zaprezentowanie mu dubiów jest oznaką nieposłuszeństwa, ten w ogóle nie rozumie zasady relacji między papieżem a całym Kościołem.

"Jesteśmy w trakcie pełnego kryzusu wiary!" - przekonuje ks. Bux i podkreśla, że papież Franciszek powinien zadeklarować jasno, co jest wiarą katolicką, a co nie, tak, by ukrócić spekulacje i interpretacje narastające na gruncie słów i czynów jego samego i biskupów.

"Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci" - przypomniałks. Bux te Jezusowe słowa wypowiedziane do Piotra, które po łacinie brzmią z jeszcze większą mocą:  Et tu autem conversus, confirma fratres tuos.

A sprawa jest przecież szalenie poważna. Jak uważa wybitny polski uczony katolicki, ks. prof. Andrzej Kobyliński, Kościół katolicki za tego pontyfikatu zaczął zmierzać w zupelnie nową stronę. Według księdza swoją abdykacją Benedykt XVI zakończył ,,średniowieczną'' epokę Kościoła. Teraz nadchodzi czas decentralizacji, co znamienne - także doktrynalnej.

Ks. prof. Andrzej Kobyliński pisał o tym w artykule na łamach tygodnika ,,Do Rzeczy''. Wyszedł od problemu decentralizacji, kluczowego dla dzisiejszego Kościoła. ,,Obecnie decentralizacja jest nie tyle spójnym projektem, ile formą uznania różnych nurtów istniejących w Kościele i próbą rozwiązania wielu napięć i konfliktów'' - pisze. Jak wskazuje autor, istotą tego procesu jest ,,mniej władzy Rzymu, a więcej kompetencji przekazywanych kościołom lokalnym''. Ks. Kobyliński cytuje słowa papieża Franciszka z jego programowej adhortacji apostolskiej ,,Evangelii  gaudium'', gdzie czytamy między innymi: ,,Nie jest stosowne, żeby Papież zastępował lokalne episkopaty w rozeznaniu wszystkich problemów wyłaniających się na ich terytoriach. W tym sensie dostrzegam potrzebę przyjęcia zbawiennej <<decentralizacji>>''.

Autor przypomina, że choć w historii chrześcijaństwa istniały różne modele życia kościelnego, to w okresie od Soboru Trydenckiego do Soboru Watykańskiego faktem była bardzo silna centralizacja Kościoła. ,,Istniała jedna ogólnoświatowa wersja religii katolickiej'' - formułuje to lapidarnie ks. Kobyliński. Po Soborze Watykańskim II wszystko się jednak zmieniło, czego w ocenie autora symbolem była kontestacja encykliki ,,Humanae vitae'' bł. Pawła VI z 1968 roku.

Jak widać korzenie obecnych problemów są bardzo głębokie. Co więc zrobić? Znowu wracamy do słów ks. Nicoli Buxa - chaos może przerwać tylko papież. Mówił o tym także były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller.

,,Wiele przemawia dziś za kryzysem w rzymskim Urzędzie Nauczycielskim, który dopuszcza sprzeczne dogmatyczne twierdzenia episkopatów i nie chce ściśle zobowiązywać, co powinno być zadaniem Kongregacji Nauki Wiary'' - mówił w wywiadzie dla niemieckiego ,,Die Tagespost''.

A to przecież jego samego papież Franciszek usunął z Kongregacji, zastępując mało znanym jezuitą. Efekty są taki, że różne episkopaty podejmują swobodne decyzje w interpretacji Magisterium i nikt ich nie upomina. To po prostu rewolucja, o jakiej pisał ks. Andrzej Kobyliński - rewolucja decentralizacji. Problem w tym, że mowa o decentralizacji także w aspekcie doktrynalnym, czego nigdy wcześniej w Kościele katolickim nie było. I czego być nie może - bo w jednym Kościele powszechnym musi być jedna wiara. Tymczasem watykański rzecznik ks. Greg Burke po niedawnej naradzie głównych doradców papieża Franciszka, Rady Kardynałów, mówił o przydawaniu episkopatom ,,pewnego autorytetu doktrynalnego''.

I to wszystko także jest prawdą, gdy mowa o pontyfikacie Franciszka. Wiele piękna, owszem - ale ogromna niepewność o losy Kościoła to od kilku lat codzienność wszystkich zaangażowanych katolików.