„Powinien to być polski trener. Przykłady obcokrajowców na tym stanowisku nie są budujące” – powiedział o mającym nastąpić już za kilka dni wyborze nowego selekcjonera polskiej reprezentacji, legendarny szkoleniowiec, który przed czterdziestu laty poprowadził Biało-Czerwonych do brązowego medalu na hiszpańskim mundialu, Antoni Piechniczek.

„Ta forma rozstania; ot, klasyczny wychowanek ideologii Zachodu: „po pierwsze pieniądz” – skomentował Piechniczek na łamach „Super Expressu” sposób pożegnania się z polską kadrą przez portugalskiego trnera Paulo Sousę, który nad pracę z Biało-Czerwonymi przedłożył pracę z brazylijskim klubem Flamengo.

„Właśnie z tego powodu już dziś władze naszego futbolu powinny puścić w świat jasny przekaz: nie mamy nic przeciwko pracy obcokrajowców w klubach, ale w ciągu najbliższych 20 lat selekcjonerem biało-czerwonych może być tylko Polak! Myślę, że każdy kibic, który czuje się patriotą – a pewnie czuje się nim każdy z nich! - przyjąłby taką deklarację z uczuciem ulgi. Po drugie – naprawdę nie ma dziś czasu na szukanie kogoś, kto musiałby poznawać zespół i zawodników” – przekonuje Antoni Piechniczek.

Zdaniem jednego z najlepszych selekcjonerów polskiej kadry w całej jej historii naturalnym kandydatem do objęcia funkcji trenera Biało-Czerwonych jest Adam Nawałka, który prowadził już Polaków na Euro 2016 oraz na mundialu z 2018 roku. „Dziwiłbym się, gdyby we władzach związku zapadła inna decyzja. Zresztą w ten sposób można upiec na jednym ogniu dwie pieczenie: postawić u steru najlepszego kandydata, a jednocześnie dołożyć mu niekopiących dołków pod swym pryncypałem lojalnych asystentów z dobrym piłkarskim CV, którzy za jakiś czas mogliby kontynuować jego pracę. Niektórzy powiedzą, że to wzór niemiecki; ja nazwę go po prostu logicznym wyborem” – diagnozuje Piechniczek.

Zdaniem Piechniczka Adam Nawałka „przez całą swoją kadencję na stanowisku emanował realizmem i pewnością siebie i swych czynów. A to będzie szalenie ważne w marcu, bo ciężar gatunkowy meczu na Łużnikach jest ogromny, a wyzwanie arcytrudne. Ze względu na podtekst polityczny tej rywalizacji można spodziewać się różnych pozasportowych „zasadzek”, wojny psychologicznej w wielu wymiarach” – skonkludował Antoni Piechniczek.

 

ren/sport.se.pl