Rzeczpospolita” podała dziś, że katoliccy konserwatyści chcą powołać ruch Błękitna Polska. Ma on być z czasem partią polityczną broniącą praw ludzi wierzących. Co ksiądz biskup myśli o powołaniu do życia takiej partii katolickiej?

 

- Czytałem o tym. Powoływanie partii katolickiej to jest jakaś pomyłka. Nie wiem czy to jest nazwane partią katolicką. Nie może być to tak nazwane. To może być partia katolików, owszem, skupiona wokół celów jakie są tam wyliczone, natomiast partii katolickiej jako takiej nie wyobrażam sobie. To jest sprzeczne z nauką Kościoła.

 

Można powołanie tej nowej formacji traktować jako katolicką odpowiedź na to, co się dzieje dziś w Polsce. Katolicy nie mają swojej reprezentacji politycznej?

 

- Patrząc, kto się do tego bierze, mam małe nadzieje. Ojciec Rydzyk już wielokrotnie udowodnił, że z wieloma partiami się „wąchał” i nic z tego nie wyszło.

 

A jest potrzeba powoływania takiej formacji?

 

- Potrzeba jest. Jeśli prawica, choć to określenie jest dzisiaj niejasne, nie będzie bronić wartości chrześcijańskich, jeśli nie będziemy się upominać o prawa w państwie demokratycznym równe innym to zaniedbamy swoje obowiązki. Tak partia jest potrzebna. Ona musi być jasno określona i ludzie, którzy tworzyliby taką partię katolików czy chrześcijan musieliby mieć bardzo jasny pogląd o co w niej chodzi.

 

Kogo ksiądz biskup widział by w tej partii? Pytam o wiarygodnych przedstawicieli, liderów?

 

- Niestety nikt mi do głowy nie przychodzi.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski


Artykuł  w "Rzeczpospolitej": Marzy im się państwo katolickie i partia, która je zbuduje