Szefowie łotewskich struktur siłowych są zdania, że w ich kraju pojawiły się oznaki wojny hybrydowej. Jej przejawem ma być agresywna polityka rosyjskich kanałów informacyjnych i rozpowszechnianie wiadomości, podważających kompetencje władz państwowych.

Według ministra spraw wewnętrznych Rihardsa Kozlovskisa najbardziej widoczna jest propaganda skierowana do Rosjan mieszkających poza granicami Federacji Rosyjskiej. Szef resortu obrony Raimonds Vejonis powiedział natomiast Polskiemu Radiu o atakach na państwowe systemy informacyjne.

„Władze odpowiedzialne za obronę kraju podkreślają konieczność zachowania szczególnych zasad bezpieczeństwa na granicy z Rosją oraz w jej bezpośrednim sąsiedztwie” - pisze Dziennik.pl.

Szef łotewskiego ministerstwa obrony zauważa, że w mediach obecnych jest wiele spekulacji na temat możliwego konfliktu militarnego lub interwencji zbrojnej, skierowanej przeciwko krajom bałtyckim. - Jesteśmy tym oczywiście zaniepokojeni. Ale ryzyko takiej interwencji jest według naszych danych wywiadowczych bardzo niskie - mówi Raimonds Reionis.

Bałtowie znacznie bardziej boją się ewentualnych aktów dywersji i związanej z nimi destabilizacji. 

Ra/Dziennik.pl