- Organizatorzy Marszu Niepodległości popełnili pewien błąd, próbując zapisać uczestników tej patriotycznej manifestacji do małej partii politycznej – mówi poseł Stanisław Pięta z PiS.

 

Jakub Jałowiczor: Czy to dobrze, że prezydent Andrzej Duda nie pójdzie w Marszu Niepodległości?

Stanisław Pięta: Głowa państwa ma prawo do obchodzenia Święta Niepodległości w sposób, jaki uzna za najbardziej stosowny. Rozumiem też, że udział prezydenta w określonych uroczystościach w święta narodowe jest deklarowany nieco wcześniej. Przy całej sympatii dla wszystkich uczestników Marszu Niepodległości uważam, że prezydent RP ma prawo podjąć decyzje, które nie wszystkim się podobają. Wydaje mi się, że to przemyślana decyzja. Marsz Niepodległości był wspaniałą inicjatywą powstałą i przeżywającą najlepsze czasy w latach bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej. Prezydent Komorowski, związany z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, organizujący jakieś kontrmarsze i świętujący ważne rocznice w towarzystwie czekoladowego orła kompromitował tradycję patriotyczną. Było zatem naturalne, że normalni ludzie nie brali udziału w organizowanych przez niego hecach. Inicjatywa Marszu Niepodległości była wtedy bardzo potrzebna. Sam miałem przyjemność w niej w uczestniczyć i wspierać marsze. Jestem pewien, że Andrzej Duda w sposób właściwy i godny będzie czcił Święto Niepodległości 11 listopada. Odbudowana zostanie tradycja masowych patriotycznych obchodów, które pamiętamy z czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Wydaje mi się, że organizatorzy Marszu Niepodległości popełnili pewien błąd, próbując zapisać uczestników tej patriotycznej manifestacji do małej partii politycznej. Przez wielu ludzi, także przeze mnie zostało odebrane jako swego rodzaju faux pas. Trudno będzie przywrócić organizatorom tego ducha, który towarzyszył imprezie w roku 2010, 2011 czy 2012.

W delikatny sposób mówi pan o organizatorach, ale wiemy, że oprócz tego, iż marsz jest wielką uroczystością patriotyczną, to co roku dochodzi tam do gorszących rzeczy, jak zajścia pod rosyjską ambasadą.

Nie przypisywałbym odpowiedzialności za to organizatorom marszu. Jestem przekonany, że nie doszło by do zajść, gdyby nie policyjne prowokacje. Proszę zwrócić uwagę: rosyjska ambasada była otoczona szczelnym kordonem - oprócz jednego małego odcinka. I akurat w tym miejscu doszło do aktu dewastacji, spalenia budki. To grubymi nićmi szyta prowokacja. Widać to gołym okiem. Mamy też nagraną wypowiedź szefa CBA pana Pawła Wojtunika, który ujawnił z rozmowie z wicepremier Elżbietą Bieńkowską, „koncepcję ministra Sienkiewicza”. To jest stan polskiego państwa, kompromitacja policji. Ciekaw jestem, czy postawiono komuś zarzuty w związku ze zniszczeniem mienia państwowego. Ta budka nie kosztowała przecież kilku złotych.

Postępowanie było wszczęte, ale np. Cezary Gmyz, który badał tę sprawę mówił naszemu portalowi, że zarzuty postawiono niewłaściwej osobie. Ostatecznie zresztą Kamil Z. Został uniewinniony.

Różnego rodzaju manipulacje, prowokacje, próby uwikłania uczestników Marszu Niepodległości w odpowiedzialność za burdy to żenujące historie. Mam szacunek do ludzi, którzy 11 listopada chcą manifestować swoje przywiązanie do idei niepodległej polski i składać kwiaty pod pomnikami polskich bohaterów. Jestem przekonany, że w tym roku policja stanie na wysokości zadania i nie będzie żadnych zamieszek i prowokacji. Po prostu nie ma już na nie zapotrzebowania politycznego.

Rozumiem i szanuję decyzję pana prezydenta. Szanuję uczestników marszu. Organizatorom muszę wytknąć niestosowność powołania Ruchu Narodowego, partii, która gdyby brała udział w wyborach, to faktycznym tego skutkiem byłoby wsparcie Platformy Obywatelskiej poprzez rozbicie głosów prawicy.