Nie mam prawa ani zamiaru pouczać mieszkańców Warszawy jakie mają podejmować decyzje, ale nie zazdroszczę im warunków życia. To, co rzuca się w oczy to chaos komunikacyjny i ogromne korki. To jest nieporównywalne z żadną europejską stolicą, nawet poruszając się taksówką po wydzielonych pasach ruchu tracimy godziny na przymusowy postój lub jazdę w żólwim tempie.

Kolejna sprawa, która szokuje to rozbudowa biurokracji i sute jej opłacanie - tylko w tym roku na nagrody i trzynastki dla urzędników Warszawa wyda 80 mln złotych. I to wszystko przy bardzo wysokich podwyżkach cen biletów za komunikację miejską. Do tego dochodzą projekty obarczone zasadniczymi wadami, co już skutkowało awariami blokujacymi pracę i narażającymi miasto na olbrzymie koszty. Mam tutaj na myśli budowę metra pod Wisłą. Wszyscy specjaliści uważają, że koszt budowy mostu dla metra byłby znacznie niższy.

To, moim zdaniem, są wystarczające powody do udziału w referendum i pokazania pani prezydent czerwonej kartki. Warszawiacy powinni szanować się, powinni pokazać, że za lekceważenie, pychę i marnotrawstwo każdego prezydenta stolicy czeka dymisja. Sukces referendum może mieć olbrzymie znaczenie "wychowawcze". Każdy następny prezydent przez kolejne 30-40 lat będzie liczył się ze zdaniem wyborców i nie pozwoli sobie na skrajną nieodpowiedzialność i pogardliwe traktowanie mieszkańców.

Dzisiaj wyjeżdżam ze stolicy po zakończeniu posiedzenia Sejmu i złożeniu oświadczenia w związku z 50. rocznicą śmierci Józefa Franczaka "Lalka" - ostatniego żołnierza wyklętego. Mam nadzieje wrócić do innej Warszawy.

Not. MBW