Magdalena Ogórek ma według „Super Expressu” pojechać w przyszłym tygodniu do Moskwy i spotkać się z Władimirem Putinem. Czy to jest realne?

(śmiech) Moim zdaniem jest to groteskowa kandydatura i groteskowa kampania wypełniona dość abstrakcyjnymi posunięciami. Pani Ogórek sprawia ogólnie przyjemne wrażenie, ale mam poważne wątpliwości, czy wystarczy jej merytorycznych atutów, by podołać funkcji, o którą się ubiega. Zastanawiam się, o czym pani doktor Ogórek chciałaby rozmawiać z Władimirem Putinem.

Tematów na pewno jest mnóstwo: gospodarka, Ukraina, różne kwestie związane z bezpieczeństwem. Może polscy politycy powinni jeździć do Rosji i normalizować stosunki, tak jak zapowiada Magdalena Ogórek?

Normalizacja stosunków z Rosją jest poza zasięgiem polskich polityków. Niestety na normalizacji nie zależy stronie rosyjskiej, która ma niepohamowane ambicje prowadzenia polityki neoimperialnej. Widzimy, że obok agresji na naszego sąsiada, Ukrainę, w samej Rosji mają miejsce dramatyczne wydarzenia. Giną politycy opozycji, mordowani są dziennikarze, naukowcy. Moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu jeździć do Moskwy, bo Moskwa nie jest w żaden sposób zainteresowana konwersowaniem z polskimi politykami. To, na czym Rosji zależy, a mówię to na podstawie obserwacji rosyjskiej polityki, to upokorzenie i ośmieszenie Polaków, sprzedanie Polsce po jak najwyższych cenach ropy i gazu, wyparcie polskiego węgla nawet z polskiego rynku poprzez eksport swojego surowca. Wydaje się, że nie możemy liczyć na sensowne rozmowy. To kwestia gospodarki, ale też historii. Przypomnę, że rodziny ofiar Katynia i innych miejsc kaźni nie mogą się doprosić pełnej dokumentacji. Nie możemy się doprosić podania miejsca pochówku ofiar obławy augustowskiej. Nie ma żadnej przestrzeni do współpracy. Nie z naszej winy, z winy Putina. Dlatego jeśli słyszę z ust pani doktor Ogórek propozycję: „a ja sobie pojadę do Moskwy porozmawiać z Putinem”, to mam wrażenie, że to nie kompetencje merytoryczne i nie doświadczenie polityczne były atutami, które działacze SLD brali pod uwagę, wystawiając takiego kandydata na urząd prezydenta.

SLD ustami Tomasza Kality zdementowało już sprawę, ale ktoś musiał anonimowo „nadać temat” tabloidowi. Czemu partia coś takiego zrobiła?

SLD i kampania ich kandydatki pogrąża się w chaosie. Sojusz, choć może tego jeszcze nie rozumie, stracił rację bytu. PO skutecznie wysysa z nich krew. Elektorat – zarówno poubecki, jak i genderowy - częściowo przechodzi do Platformy. Elektorat wrażliwy socjalnie uważa, że należy poprzeć Prawo i Sprawiedliwość. Duża część wyborców z powodu upływu czasu kończy swoją aktywność polityczną.

Może jednak deklaracja normalizacji relacji polsko-rosyjskich urwie głosy Komorowskiemu, który jest kojarzony z podobnymi hasłami?

Nie ma na to żadnych szans. Kolejne kreacje Magdaleny Ogórek - zarówno kreowanie nowych wydarzeń, jak i pomysły niedotyczące polityki, jak zmiana wyglądu – nie przyniosą skutku. Starzy wyborcy SLD nie popierają tej kandydatki. Z kolei Komorowski ma poparcie struktur WSI i ten elektorat też nie przejdzie do Magdaleny Ogórek.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor