Portal Fronda.pl: Komisja Europejska chce, aby tzw. pigułki „dzień po” były sprzedawane w państwach Unii Europejskiej bez recepty. Co Pan sądzi o takim rozwiązaniu?

Andrzej Jaworski, PiS: Komisja Europejska po raz kolejny wchodzi bardziej na grunt tematyki światopoglądowej niż medycznej. Pod pozorem dbania o zdrowie kobiet chce wprowadzenia do wolnego obrotu substancje, które nie powinny się w nim znajdować.

Dlaczego?

Pigułka „dzień po” niczego nie leczy! Jej jedynym działaniem jest szkodzenie. Dziś, kiedy mamy tak duży, w dodatku nierozwiązywalny problem ze służbą zdrowia, kwestia wprowadzenia w Polsce pigułki „dzień po” będzie kolejnym tematem zastępczym, aby odwrócić uwagę od ważniejszych spraw.

Pewnie czeka nas burzliwa dyskusja na ten temat, bo Komisja Europejska uznała, że jeśli w którymś z krajów członkowskich, rząd chce utrzymać sprzedaż na receptę, to może to zrobić. Jednak media, takie jak „Gazeta Wyborcza”, już pytają, kiedy taka pigułka będzie dostępna w Polsce.

Proszę zwrócić uwagę na fakt, że Komisja Europejska nie zajmuje się żadnymi innymi lekarstwami i dyskusją nad tym, czy mają one być dostępne w krajach Unii na receptę czy bez recepty. Zajmuje się wyłącznie tym, co pozwali producentowi takich pigułek zarabiać ogromne pieniądze na sprzedaży specyfiku. To działanie, które ma osłabić tradycyjną rodzinę i wartości. Myślę, że będziemy świadkami dużej presji, aby w Polsce również można było kupić taką pigułkę „dzień po” bez recepty. Jestem jednak spokojny, że nie uda się tego zrobić.

Dlaczego? Mamy na tyle sporo zdrowego rozsądku, że się na to nie zgodzimy?

Jestem przekonany, że jest w Polsce wiele środowisk, które będą działać na tyle mocno, że rząd po prostu nie odważy się na wprowadzenie takiej pigułki bez recepty.

Zwolennicy pigułki „dzień po” mówią jednak, że pozwala ona uniknąć wielu dramatów, na przykład w sytuacji, kiedy kobieta zostanie zgwałcona albo pocznie dziecko w wyniku inne traumatycznej sytuacji.

Próbujemy w tej chwili wejść na tematy bardziej ideologiczne, filozoficzne i etyczne. Jestem przeciwny takim rozwiązaniom, jak pigułka „dzień po” ze względów etycznych i moralnych, więc jednoznacznie wypowiadam się na tego typu propozycje. Jeśli jednak ktoś proponuje taką argumentację, jak na przykład sytuacja gwałtu, to przypomnę, że obecnie obowiązujące w Polsce prawo dopuszcza pigułki „dzień po”. O tym decyduje lekarz, który przepisuje receptę na taki specyfik. Propozycja Komisji Europejskiej ma całkowicie wyeliminować z tego procesu lekarza i spowodować, że bardzo niebezpieczna dla zdrowia pigułka będzie tak samo łatwo dostępna, jak witamina C.

A może należy przyjąć argumentację lewicy i feministek, że mają oni prawo do decydowania o sobie samych. Jeśli chcą sobie tak drastycznie szkodzić, to w końcu ich odpowiedzialność...

Taka sama argumentacja pojawia się przy kolejnych próbach legalizacji narkotyków, miękkich czy twardych. Państwo i prawo musi stać na straży tego, aby w społeczeństwie nie zapanował chaos czy anarchia. Pewne standardy są obowiązujące. Nie możemy zgodzić się na to, aby nagle lekarstwa, narkotyki albo inne substancje psychotropowe były powszechnie dostępne tylko dlatego, że ktoś uważa, iż wszystko mu wolno. Proszę pamiętać, że koszty leczenia takich osób później i tak spadają na społeczeństwo.

Rozm. MaR