Michał Kołakowski, wolontariusz Fundacji Pro - Prawo do Życia, działacz Zakon Rycerzy Jana Pawła II, zawodnik Klubu MUAY THAI im. Grupy Bojowej AK "Krybar", wraz z znajomymi zorganizował w ostatnich dniach dość nietypową pikietę antyaborcyjną. Miała ona miejsce we Francji, dokładnie 4808 metry nad poziomem morza, na szczycie Mont Blanc. Nad chmurami, na ośnieżonym szczycie, rozpostarty został baner "Aborcja to zabijanie dzieci".


Michał Kołakowski regularnie organizuje pikiety antyaborcyjne przed warszawskim Instytutem Matki i Dziecka. Znajomość azjatyckich sztuk walki u Michała sprawia, że lewicowi bojówkarze zaprzestali ataków akurat na tę antyaborcyjną pikietę.


Choć stwierdzenie, że "Aborcja to zabijanie dzieci" to oczywista prawda, to trzeba powtarzać jej non stop i wszędzie. Bo tą oczywistą prawdę chcą zagłuszyć lewicowcy, którzy w dyskusjach nad aborcją jednoznacznie twierdzą, że dziecko nienarodzone nie jest istotą ludzką, tylko zlepkiem komórek, i taki zlepek komórek nie jest wstanie przeżyć poza organizmem matki. Takie lewicowe kryterium, zakładające, że człowiek jest człowiekiem z pełnią praw człowieka gdy może samodzielnie przeżyć, daje doskonałe usprawiedliwienie dla zabijania ludzi też po narodzinach.


W dyskusji o aborcji, w refleksji nad lewicowymi argumentami, musimy pamiętać, że rozwój biologiczny człowieka nie kończy się w trakcie urodzin. Noworodek rodzi się z niewykształconym mózgiem, zbyt duża głowa (z w pełni rozwiniętym mózgiem) nie pozwalała by na poród. Pełny biologiczny rozwój człowieka następuje do około 21 roku życia. Dzieci i nastolatki nie mają w pełni rozwiniętych połączeń nerwowych w mózgu, i dla tego nie potrafią podejmować racjonalnych decyzji tylko ulegają emocjom – co zresztą jest przyczyną, że nie ponoszą odpowiedzialności karnej za swoje czyny lub nie maja pełnych praw obywatelskich jak ludzie dorośli. Według lewicowego i proaborcyjnego kryterium braku pełnego rozwoju biologicznego można było by zabijać nie tylko dzieci nienarodzone, ale i niemowlaki, a także dzieci i młodzież, w czasie aborcji przed i po urodzeniowej.


Warto pamiętać, że proaborcyjne argumenty lewicy mogą doprowadzić do powszechnego ludobójstwa, tak jak się to stało w nazistowskich Niemczech. Niewykształcenie, i brak sprawnego funkcjonowania organizmu, który dziś jest podstawa do eugenicznego zabijania nienarodzonych dzieci, może być powodem do aborcji ludzi po urodzeniu. Na takich samych podstawach eugenicznych (w których decyduje stan zdrowia) na jakich dziś mordowane są nienarodzone dzieci w Polsce, niemieccy narodowi socjaliści mordowali ludzi chorych i niepełnosprawnych w Niemczech przed II wojną światową w ramach akcji T4. Mordów tych dokonywali wybitni niemieccy lekarze, wspierani przez wybitnych niemieckich naukowców, wszyscy oni zaangażowali się w czasie wojny holocaust, i wykorzystywali eksperymenty na więźniach obozów koncentracyjnych dla rozwoju niemieckiej nauki (na czym do dziś zarabiają koncerny).


Perspektywa mordowania chorych, bezproduktywnych i starych, jest bardzo atrakcyjna dla lewicy.

Dziś systemy emerytalny i system lecznictwa jest zbyt kosztowny (społeczeństwo się starzeje i nie ma młodych, którzy mogli by płacić na jego utrzymanie). Lewica uzasadniając, że życie nienarodzonego dziecka nie może obciążać życia matki, która nie chce dziecka. Ten sam lewicowy tok myślenia można przenieść w inne kwestie społeczne i zaproponować zamordowanie wszystkich emerytów i chorych będących obciążeniem dla podatników. Bo jeżeli dziecko nie narodzone nie może być obciążeniem dla swojej matki, to czemu obciążeniem dla społeczeństwa mają być emeryci i chorzy? Przecież, zgodnie z lewicową logiką, każdy ma prawo być wolny od obciążeń, tym bardziej, że życie wielu chorych i starych nie różni się od życia embrionów, są nieświadomi, upośledzeni, całkowicie zależni, tak samo jak embriony.


Rozpatrując lewicowe uzasadnienie dla aborcji warto też zwrócić uwagę, że jesteśmy istotami społecznymi, całkowicie uzależnionymi od życia w społeczeństwie. Gdyby zniknęły sklepy, rolnicy przestali produkować żywność, umarlibyśmy z głodu. Niewielu z nas ma dostęp do broni palnej niezbędnej do polowań, niewielu z nas mieszka blisko lasów gdzie jest zwierzyna, niewielu umiało by zdobyć jakieś jedzenie. Gdyby wodociągi przestały by pracować, wielu umarło by z pragnienia, bo nie ma własnych studni, ani cieków wodnych z wodą zdatną do picia. Gdyby przestały działać elektrownie, ciepłownie, czy dostawy gazu, umarlibyśmy z zimna, bo nie mamy dostępu do opału. Jesteśmy tak samo uzależnieni od życia społecznego, jak embrion od matki. Poza społeczeństwem byśmy nie przeżyli, jak embrion poza ciałem matki. Lewica uważa, że ta niesamodzielność embriona, świadczy o tym, że jest on zlepkiem komórek a nie człowiekiem, co pozwala na legalne zabijanie embrionów. Zgodnie z lewicową logiką lewica może uznać, że niesamodzielność ludzi pozbawionych życia społecznego jest dowodem, że nie są oni istotami ludzkimi, i można ich zabijać. Science fiction? Nie, już dziś radykalni ekolodzy i wszechpotężni globaliści postulują radykalne zmniejszenie ludzkiej populacji, która ma być rzekomym zagrożeniem dla ekosystemu planety Ziemia.


Warto też się zastanowić czym się różni niemowlak po urodzeniu od dziecka nienarodzonego. Lewicowcy głoszą, że embrion poza organizmem matki nie jest wstanie przeżyć i dla tego nie jest istotą ludzką. Niemowlak jest tak samo uzależniony od matki. Sam się nie nakarmi, sam się nie napoi, sam się nie umyje. Sam umrze z głodu, pragnienia, zimna, we własnych ekskrementach. Zgodnie z lewicową logiką niesamodzielność niemowlaka wskazuje, że jest on zlepkiem komórek a nie istotą ludzką. Więc zgodnie z lewicową proaborcyjną logika można zabić nie tylko embrion ale i niemowlaka.


Jan Bodakowski

Zdj. Michał Kołakowski