Portal Fronda.pl: Czy informacje podane przez "Gazetę Wyborczą" o tym, że nagrania miały miejsce nie tylko w warszawskich restauracjach, ale i w chronionej willi rządowej wnoszą wiedzę na temat faktycznego ich autora? Pytam, bo o organizację nagrań oskarżany jest Marek Falenta, a trudno sobie wyobrazić, by pojedynczy biznesmen mógł zorganizować podsłuchiwanie w takim miejscu.

Piotr Naimski PiS: Nie mam wiedzy w tej sprawie, ale sugestia, że ktoś był w stanie umieścić podsłuch w willi użytkowanej przez premiera, jeżeli nie pozostanie wyjaśniona do końca, stawia pod znakiem zapytania fundamentalne kwestie bezpieczeństwa państwa. Nie mam większej wiedzy na ten temat, prócz informacji podanych opinii publicznej, więc nie będę spekulował.

Do wyjaśnienia przez organy państwa pozostaje kwestia autora nagrań. Możemy jedynie stawiać pytanie, czy organy będą w stanie wyjaśnić tę sprawę.

Zastanawiam się na ile informacje podane przez "Gazetę Wyborczą" są wiarygodne, ale Donald Tusk od samego początku sugerował, że za nagraniami mogą stać służby rosyjskie.

Jeżeli premier mówi z trybuny sejmowej coś takiego, to jego obowiązkiem jest wszcząć działanie - które może być również niejawne - zmierzające do wyjaśnienia tej kwestii od początku do końca. O tym przekonają się ci, którzy będą tworzyli nowy rząd po 25. października.

Czy informacje o tym, że rząd był podsłuchiwany na własnym podwórku jest kolejną cegiełką dołożoną do kłopotów, które już rząd ma?

Nie nazywałbym tego informacją. Są to sugestie, które podważają wiarygodność rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Mamy całą serię zdarzeń, które kwestionują wiarygodność tej koalicji. W ten sposób zmierzamy do finału.

 Portal Fronda.pl