Martyna Ochnik: Dzień dobry. Powraca afera FOZZ, w której w 2005 r. wyroki usłyszeli Grzegorz Żemek i Renata Chim. Inne osoby powiązane z Funduszem pozostały nietykalne. Jedną z nich jest właśnie zatrzymany ostatnio w USA Dariusz Tytus Przywieczerski. Jak Pan sądzi, dlaczego doszło do tego dopiero teraz i właśnie teraz?

Piotr Nisztor: W 2006 r. wystawiono list gończy za Dariuszem Przywieczerskim, którego też skazano na karę pozbawienia wolności. Wtedy okazało się, że skazany wyjechał z Polski i przebywa w Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe jego miejsce pobytu było cały czas dobrze znane…

Pamiętam, że mówił o tym Witold Gadowski ironizując, że chciałby pomóc swoja wiedzą naszym organom ścigania…

Ale i nasze służby od samego początku wiedziały, gdzie przebywa ścigany! Dlatego pojawiła się hipoteza, że Przywieczerski został zwerbowany przez CIA. Miałoby to rozpocząć się w 1985 r., kiedy przebywał w Kenii jako radca handlowy i tam nawiązał z nim kontakt jeden z pracowników Agencji. Dzięki dostępowi Przywieczerskiego do najważniejszych ludzi establishmentu PRL Amerykanie mogliby wchodzić w posiadanie informacji o wielkich przemianach jakie wówczas w Polsce zachodziły, o ludziach w nie zaangażowanych, o ich planach. Taka wiedza mogłoby być wtedy dla Amerykanów niezwykle cenna. Hipotezę tę wzmacniać mógłby też fakt, że Przywieczerski, mimo wystawionego za nim listu gończego, przebywał tyle lat w USA przez nikogo nie niepokojony. Mnie w tej sprawie zdumiewa, że polskie organy ścigania praktycznie nie robiły nic, by skazanego ściągnąć do Polski.

Chyba jednak były jakieś próby...

No tak, ale dziwnym trafem dopiero wnioski w tej sprawie składane przez Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę doprowadziły do punktu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Także Amerykanie wyrażając zgodę na zatrzymanie musieli mieć ważne podstawy, szczególnie przy założeniu o współpracy z CIA, by oddać swojego człowieka.

Przypuszczam, że kluczową rolę odegrał czas czyli 12 lat od daty wystawienia listu gończego, kiedy to rozmaite zarzuty uległy przedawnieniu.

Mam swoją prywatną teorię wyjaśniającą ten stan rzeczy. Otóż gdyby w 2006 r. Dariusz Przywieczerski rozpoczął odbywanie kary w Polsce, wtedy fakty wynikające z jego zeznań musiałyby stać się przedmiotem śledztwa. Obecnie, po tylu latach większość zarzutów jakie można by postawić innym osobom, uległa już przedawnieniu. Dlatego teraz zeznania Przywieczerskiego mogą mieć wartość raczej historyczną niż procesową. Niewątpliwie posiada on wiedzę, która byłaby szokująca; pytanie tylko czy zechce się nią podzielić ze śledczymi.

Czy można ująć to tak, że ludzie o których mógłby opowiedzieć Przywieczerski są teraz praktycznie już bezkarni, a jedyne co im grozi to infamia?

Co do infamii… Ujawniane były już liczne skandaliczne poczynania i powiązania rozmaitych znanych osób, ale nie pamiętam, by komukolwiek z nich to rzeczywiście zaszkodziło… Są jednak przestępstwa nie ulegające przedawnieniu jak zabójstwa. Być może Dariusz Przywieczerski ma na ten też temat jakąś wiedzę…

Od razu przychodzi na myśl Michał Falzmann…

Także Walerian Pańko, Prezez NIK, który również zginął w bardzo dziwnych okolicznościach. Pamiętam opublikowany kilka lat temu wywiad w Tygodniku Do Rzeczy. Żona Waleriana Pańko powiedziała tam wprost, że jego samochód najprawdopodobniej wybuchł, co doprowadziło do śmiertelnego w skutkach wypadku. Trzeba też pamiętać o policjantach, którzy jako pierwsi znaleźli się na miejscu zdarzenia, a właściwie zamachu... Jeżeli Dariusz Przywieczerski posiada wiedzę o tych zdarzeniach, to może ona być bardzo niewygodna dla tych, którzy wciąż pozostają bezkarni. Z kolei ludzie, którzy w tamtych czasach dochodzili do wielkich fortun na pewno nie chcieliby chwalić się sposobami czy kontaktami z jakich przy tym korzystali.

Ale tak naprawdę nic by im się nie stało z powodu ich ujawnienia...

Musimy poczekać do momentu, kiedy będzie wiadomo czy Przywieczerski zechce ogóle pójść na współpracę ze śledczymi.

Wydaje mi się, że utrzymywanie dokładnego miejsca jego pobytu w tajemnicy może wskazywać na obawę, że ktoś mógłby próbować mu to utrudnić.

To bardzo prawdopodobne.

Życzmy więc sobie, oby szczęśliwie przybył do Polski, a już tutaj pozostawał w dobrym zdrowiu.

Dokładnie tak.

Dziękuję za rozmowę.