Dlaczego Andrzej Duda kandydował na urząd prezydenta, a Beata Szydło będzie premierem? Jak pisał Pan w swoim felietonie: co siedzi w głowie Jarosława Kaczyńskiego?

Przede wszystkim - jak zgaduję, bo mój cały tekst jest właśnie takim zgadywaniem - Jarosław Kaczyński uświadomił sobie, że patroluje pewnemu ruchowi politycznemu, który ma już ponad 15 lat i stanowi przepustkę do historii. Tak jak przed wojną były dwa obozy patriotyczne – Piłsudskiego i Dmowskiego – tak Kaczyński wytwarza własny obóz polityczny. Można by mówić o „kaczystach”, gdyby to słowo nie było używane bardzo często pejoratywnie. Pojawiła się nowa tradycja polityczna, która jest pewnym powtórzeniem, syntezą wątków obozu piłsudczykowskiego i narodowego.

Czy rzeczywiście wszystkim i tak będzie sterować Jarosław Kaczyński, który będzie siedział gdzieś z tyłu? Czy te decyzje oznaczają po prostu odejście prezesa PiS na dalszy plan?

Moim zdaniem Jarosław Kaczyński będzie przyjmował taką zasadę – jeżeli wszystko będzie szło dobrze, to tam gdzie nie musi, nie będzie na siłę ingerował. Jeżeli politycy obozu zaczną tracić głowę, to w takich momentach może pojawić się reakcja, ale nie będzie to też takie łatwe, gdyż polityka ma swoją logikę. Jeżeli ktoś trochę oddala się w polityce, to siłą rzeczy ma mniej do powiedzenia. Duet Szydło - Duda będzie miał możliwość usamodzielniania się. Myślę, że Kaczyński ma tego świadomość, lecz słusznie uznaje, że nie  może wiecznie prowadzić za rączkę, czy jak kto woli – trzymać za twarz. Jarosław Kaczyński wie o tym, że nie może wiecznie prowadzić swoją partię i musi dać pewną przestrzeń samodzielności swoim potencjalnym następcom. To jest trochę taka zdolność ojca, który powoli przekazuje ster na ręce swoich synów i córek – jeżeli tak można powiedzieć w przypadku pani Beaty Szydło. (śmiech)

Czyli raczej świadczy to o politycznej dojrzałości prezesa PiS?

Tak. Ja w swoim tekście również pokazuję, że mało kto pokusił się o podsumowanie rzeczy, które Jarosław Kaczyński przetrwał i, w których czas wykazał jego reakcje. Czas pokazał, że prezydent Lech Wałęsa jest osobą mało odpowiedzialną, że krótkotrwałe rządy postkomunistów miały też gliniane nogi i również czas rozwiązał kilka problemów – takich jak dekomunizacja, lustracja. Czas sprawił, że teraz nie są to pilne problemy. Jarosław Kaczyński może mówić, że jest już wygranym. To zawsze ułatwia wycofywanie się na dalszy plan.

W swoim felietonie postawił Pan istotne pytanie – czy Jarosław Kaczyński będzie chciał pociągnąć do odpowiedzialności polityków PO, których uważa za winnych zaniedbań, które doprowadziły do tragedii smoleńskiej?

Partie raczej chcą utrudnić działanie takiej silnej polityki, z drugiej strony, jeżeli czas wykaże, że były tam jakieś kwestie prawne, które naprawdę mogą budzić wątpliwości i to może prowadzić do odpowiedzialności karnej. Myślę, że Kaczyński musi zadać sobie pytanie, jak bardzo chce wykorzystać powrót PiS – u do władzy, do tego, aby podnieść tą sprawę. Odpowiedź nie jest łatwa i sygnalizuję, że wówczas Jarosław Kaczyński stanie wobec dużego dylematu.

Natomiast trzeba podkreślić jeszcze jedną rzecz. Młodzi politycy Prawa i Sprawiedliwości też muszą zdawać sobie sprawę, że dla dużej części elektoratu Kaczyński jest gwarantem zaufania dla linii partii, bo przecież wyborcy PiS-u też już mają swoje doświadczenia np.: z Kazimierzem Marcinkiewiczem, który zapowiadał się dobrze, a okazał się politycznym komediantem. W związku z tym Kaczyński odchodzący na dalszy plan, z duetem Szydło – Duda, jest – moim zdaniem – najzdrowszym scenariuszem dla PiS –u.

Rozmawiała Karolina Zaremba