Tomasz Wandas, Fronda.pl: Premier Morawiecki powiedział, że głos Polski jest coraz bardziej zrozumiały przez elity europejskie. Co oznacza to w praktyce, jeśli jest tak jak mówi pan premier?

Piotr Semka, Do Rzeczy: Trzeba rozróżnić dwie rzeczy, pierwsza to chęć rozwiązania problemu, a tutaj występują dwie tendencje.

To znaczy?

Jedną z nich przedstawił wysoki przedstawiciel europejski do spraw uchodźców Dimitris Awramopulos, który uważa, że migracja jest nie do powstrzymania, w związku z tym nie ma sensu podejmować jakichkolwiek starań, które mogłyby te fale ich napływu powstrzymać. Idąc tym tropem, trzeba się do tego faktu przyzwyczaić i zaakceptować multi-kulturowość. Drugie stanowisko reprezentują ci, którzy okazują resztki zdrowego rozsądku. W Unii Europejskiej stanowisko to reprezentuje Donald Tusk, który wskazuje, że przymusowa relokacja nie miała żadnego sensu.

Czy jest trzecia opcja?

Tak i jest nią dogmatyczna chęć używania przymusu relokacji jako świadectwa jedności Unii. W tym sensie takie kraje jak Czechy czy Słowacja ogólnie reprezentują sprzeciw, jednak biorąc (po w granicach od czterdziestu do stu imigrantów) przebłagują Brukselę do nie nakładania na nich sankcji z powodu ich nie przyjęcia. Jest to jednak udawanie dostosowania się do zarządzeń Brukseli.

Jaki z tego wniosek?

Wynika z tego, że osobną kwestią jest dyskusja o tym czy relokacja ma sens czy nie, a osobną sprawą jest traktowanie przez takich ludzi jak Timmermans kwestii, czy ktoś się wywiązuje z nakazów unijnych, czy nie. Przypomina to trochę sytuację z wojska wziętą.

To znaczy?

To jest tak jak w kompanii wykonuje się rozkaz kaprala byle jak, ale pod warunkiem, że wszyscy żołnierze krzyczą: „tak panie kapralu natychmiast wykopiemy głęboki dół” – kapral nie ma nic do tego, nie tolerowałby natomiast sytuacji, kiedy żołnierz powiedziałby „nie będę tego robił, bo jest to idiotyzm, aby tu kopać”.

Mimo, iż cała Unia zrezygnowała z przymusowej relokacji, to Timmermans w dalszym ciągu na zasadzi mściwości chce kontynuować sprawę i mówi o karaniu Polski, za to, że ta nie przyjęła uchodźców na co zobowiązała się w 2015 roku.

Jak można byłoby podsumować pomysł relokacji?

Zatem relokacja z jednej strony jest głupim pomysłem, a z drugiej traktowana jest jako swojego rodzaju test jedności wewnątrz Unii, ci którzy się do niego nie dostosowują są karani.

Jeśli proceder kary faktycznie zostanie uruchomiony, to co wtedy?

Jest to element sumy walki z Polską jako z krajem nieposłusznym. W tym miejscu będą się na siebie nakładać i zarzuty w sprawie reformy sądów i zarzuty związane z nieprzyjmowaniem przez Polskę uchodźców. Wszystko to jest elementem karania Polski jako największego kraju, który podnosi głowę i nie chce słuchać "mamusi" Merkel i "tatusia" Macrona.

Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości, między innymi Zbigniew Kuźmiuk twierdzą, że gdyby procedura została uruchomiona, to bardzo dobrze, gdyż wtedy Polska miałaby okazję do przedstawienia swoich racji na szerszej, europejskiej arenie.  

Jest to naiwne myślenie. Nie jest to przecież żaden Parlament, który będzie oceniał racje, tylko wszyscy działają na zasadzie posłuszeństwa bądź nieposłuszeństwa – co jest o wiele rzadsze – wobec unijnych graczy. W związku z tym co z tego jak my przedstawimy swoje racje?

Jest to tak jak ze sprawą związaną z europejskim domem historii. Przedstawia on skrajnie lewicową wizję historii, i zasadniczo poza Polską nikt w tej kwestii nie protestuje, gdyż wszyscy nauczyli się, że w UE trzeba słuchać i być grzecznym. Logika tego działania jest prosta: nauczyciel krzyczy i mówi, że trzeba pracować – dzieci pracują, a wiele spośród nich po prostu udaje, że coś robi.

Ze zrozumiałych powodów jak Pan wspomniał Włosi i Grecy mają odmienne od nas zdanie. Jednak pytanie jakie się pojawia to, to czy spłynęłaby do nich większa pomoc finansowa, czy pomoglibyśmy im skutecznie w uszczelnieniu granic to czy moglibyśmy liczyć na zmianę tonu ich wypowiedzi w tej kwestii?

Szczerze wątpię. Jest to raczej kwestia prowadzona nie przez Włochy i Grecję tylko przez przywódców Komisji Europejskiej i ludzi im podobnych. Jest to furia wypływająca z faktu, że ktoś nie słuch „pani matki” i tyle.

Co jako Polska mamy robić, aby być przeciwwagą dla elit europejskich w tej kwestii?

Powinniśmy powtarzać swoje zdanie, to znaczy mówmy głośno, że relokacja jest absurdem. Trzeba przy tym wspomagać Libię, by blokowała niekontrolowany przejazd imigrantów, tym samym przyczynimy się do ograniczenia działalności grup, które zarabiają ogromne pieniądze na handlu ludźmi. Mimo iż jest to proste, to jedak Zachód, a w szczególności Niemcy, do dziś nie chcą tego zaakceptować.

Dziękuję za rozmowę.