Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Spektakl ,,Klątwa''wystawiany w Teatrze Powszechnym wzbudza odrazę i nosi znamiona bluźnierstwa. Dodatkowo zainscenizowano w nim zbiórkę pieniędzy na zabójstwo polityka, którego od dawna darzy niechęcią donator teatru - urząd miasta stołecznego Warszawy pod zarządem prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Czy to Pana dziwi?

Piotr Semka, historyk, publicysta: Spektaklu nie oglądałem, natomiast informacje, które są dostępne na jego temat pokazują, że wspisują się w bardzo niedobrą tradycję życia publicznego, w której za pomocą formalnie języka artystycznego upokarza się i atakuje się część społeczeństwa. To podobna sytuacja jak w przypadku Nergala, który drze Biblię czy w jednej ze sztuk, w której w obsceniczny sposób użyto scen z katastrofy smoleńskiej.

Tu dochodzimy do tej sytuacji, która charakteryzuje lewicę, to znaczy lewica obraża za pomocą rzeczy, które broni jako ekspresję artystyczną. To budzi sprzeciw, a to z kolei wywyołuje oskarżenia o ingerowanie w sztukę, która uważana jest za wartość absolutną, nie podlegającą jakiejkolwek kontroli. To jest kolejna odsłona sporu, który się odbywa od lat. Tyle, że teraz - tu - w środku tej sztuki doszedł nowy element, to znaczy swobodne mówienie o zabójstwie znanego polityka. To jest przekroczenie kolejnej granicy.

Na wiele sposobów dokonywano już takich prowokacji, było też prawdziwe zabójstwo, dokonane przez Ryszarda Cybę na Marku Rosiaku z PiS,  a o zabójstwie mówi się - nie tylko w obszarze tzw. ,,sztuki'' nie pierwszy raz.

W pewnym sensie polityka się w takim wypadku ze sztuką splata, symboliczne upokarzanie polityków ma swoją długą tradycję. Pamiętam dobrze, gdy w czasach Ronalda Reagana, kiedy za swojej prezydentury nie był skłonny  przeznaczać jakichś wyjątkowych sum na leczenie AIDS, wtedy w demonstracjach pokazywano jego twarz w stadium zaawansowanej choroby wywołanej wirusem HIV. Takich zachowań jest więcej i jest to choroba dzisiejszego świata zachodniego.

Czy uważa Pan, że powinno się takie pseudo sztuki skłaniające do nienawiści szeroko omawiać, czy też powiedzieć o tym raz i temat zamknąć, żeby nie robić reklamy temu wydarzeniu?

Ja w takich sytuacjach jestem zawsze za tym, żeby o tym mówić. Uleganie terrorowi, że autorom zależy tylko na skandalu i rozgłosie itd. jest moim zdaniem ucieczką od tematu.

Czy miasto stołeczne Warszawa w jakiś sposób zareaguje?

Nie, nie sądzę, przecież politycy opozycji pozują na obrońców, czy to w Gdańsku - pewnej linii historii, czy to w Warszawie - wolności artystycznej. Nie przeszkadza im to jednak w innych sytuacjach, w których nie można już dołożyć kontekstu politycznego, kiedy potrafią być również i wobec artystów bardzo brutalni.

Dziękuję za rozmowę.