Tomasz Wandas, Fronda.pl: Rosyjskie ministerstwo energetyki oświadczyło, że nałożenie sankcji przez Unię Europejską na wiceministra energetyki Rosji w związku z dostarczeniem na Krym turbin Siemensa było umotywowane politycznie i jest niezgodne z prawem międzynarodowym - Czy wszystko można zatem uznać za „motyw polityczny” i się nie dostosować?

Prof. Piotr Wawrzyk, politolog: Rosja – przy całym szacunku do tego państwa – nie ma nic do dostosowywania się. Osoby, które zostały objęte konkretnymi sankcjami i np. nie mogą poruszać się w obrębie UE nie mogą tego robić. To, że Rosja „wypuści” z kraju tego obywatela nie oznacza, że dany kraj UE nie wyciągnie z tego konsekwencji. Sankcje oczywiście są umotywowane politycznie, jednak jest to odpowiedź na prowadzoną przez Kreml politykę agresji względem Ukrainy. Gdyby nie zabór Krymu, łamiący prawo międzynarodowe na które Rosja się tak chętnie powołuje nie byłoby potrzeby nakładania jakichkolwiek sankcji. Ponadto jeśli Rosja wspiera terrorystów na wschodzie Ukrainy, to również nie może się później dziwić, że spotkają ją za to retorsje.

Dodatkowo MSZ zapowiada Rosji, że odpowie współmiernie do tego ‘politycznego ataku’ na nią. Czego można się spodziewać?

Możemy spodziewać się podobnych działań. To znaczy najprawdopodobniej nałoży ona na konkretne osoby z KE, czy państw członkowski UE ograniczenia w stylu zakazu wjazdu na teren Rosji. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że kontakty

między państwami unijnymi, a federacją rosyjską w zakresie energetyki są minimalne. Nie jest zatem tak, że wszyscy pchają się do Moskwy, aby móc współpracować w kwestiach energetycznych. Rosja sama sobie sprawi tym przykrość, gdyż uniemożliwi rozmowy w kwestiach energetycznych z takimi osobami, które mogłyby mieć prawo wjazdu i zajatwiania biznesu. Po drugie Rosja musi w końcu zrozumieć, że kluczem do zaprzestania nakładania na nią sankcji jest przestanie ingerowania w wewnętrze sprawy Ukrainy i oddania Ukrainie Krymu. Dopóki Rosja tego nie uczyni to miejmy nadzieję, że Unia Europejska nie poprzestanie w nakładaniu na nią sankcji.

W jakim stopniu te wszystkie sankcje czy unijne, czy amerykańskie maja sens? Na ile możemy liczyć na to, że przyniosą zamierzony skutek?

W moim przekonaniu sankcje te mają ograniczony skutek. Rosja w dalszym ciągu nie poczuwa się do przestrzegania, chociażby porozumień Mińskich – już nie mówiąc o oddaniu Krymu. Pamiętać też trzeba, że sankcje nigdy nie przynoszą skutku od razu, czasem potrzeba na to wielu lat. Zwróćmy uwagę, że amerykańskie sankcje na Związek Radziecki, w związku z agresją na Afganistan dopiero po kilku latach zaczęły przynosić efekty. Ubolewać należy nad tym, że niektórzy europejscy politycy przedkładają biznesy z Rosją nad zasady. Niestety, ale dlatego, że dla wielu europejskich polityków zarabianie pieniędzy jest ważniejsze niż zasady, to nie chcą zgodzić się na wprowadzenie ostrzejszych sankcji. Gdyby Amerykanie i Europejczycy poszli w dalej idące sankcje to pewnie Rosja bardziej byłaby skłonna przynajmniej do realizacji porozumień Mińskich. Teraz natomiast sytuacja jest w pewnym sensie patowa. Trzeba czekać. W moim przekonaniu, jedynym sposobem na powrót Krymu do Rosji jest po prostu rozpad kraju. Tendencje odśrodkowe tego kraju na razie są ograniczone, bo Putin trzyma kraj twardą ręką – jednak, gdy władza Moskwy, czyli centrum osłabnie to tendencje odśrodkowe się nasilą. Moim zdaniem to jest najlepszy sposób na to, aby Krym wrócił do Ukrainy. Jestem przekonany, że sama z siebie Rosja nie wyrzeknie się Krymu.

Dziękuję za rozmowę.