Profesor Rafał Chwedoruk w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem z "Rzeczpospolitej" podał w wątpliwość zarzuty prorosyjskości formułowane ostatnio przez opozycję pod adresem PiS. Zdaniem politologa, jest to "pogranicze spiskowych teorii dziejów". 

Platforma Obywatelska, mimo iż sama do niedawna miała w swoich szeregach polityka, który w wywiadzie dla tuby propagandowej Kremla wychwalał prezydenta Rosji, Władimira Putina, mimo iż to jej koalicjant jest odpowiedzialny za zawarcie niekorzystnej dla Polski umowy gazowej z Rosją, mimo iż były premier i przewodniczący PO, Donald Tusk, swego czasu był nazywany przez moskiewską prasę "naszym człowiekiem w Warszawie", a politycy Platformy Obywatelskiej jeszcze do niedawna straszyli, że Prawo i Sprawiedliwość wywoła wojnę z Rosją, a także forsowali wersję rosyjską w sprawie katastrofy smoleńskiej, od pewnego czasu zarzuca PiS działania na rzecz Rosji. Te zarzuty wykpił we Wrocławiu Jarosław Kaczyński. 

Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka, krytyka Prawa i Sprawiedliwości powinna trafiać w czułe punkty tego ugrupowania, takie jak nagrody dla ministrów, zamiast uderzać w abstrakcyjne tematy typu rzekoma prorosyjskość. 

"Prorosyjskość jest dziś pustym treściowo epitetem w polskiej polityce, podobnie jak określenia "faszysta" czy "lewak""- ocenił politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Chwedoruk powątpiewa również w tezę opozycji o tym, że za aferą podsłuchową, która przyczyniła się do kryzysu rządu Donalda Tuska. 

Rozmówca Nizinkiewicza ocenił, że Władimir Putin ma poważniejsze problemy niż Polska. Rosyjskiemu przywódcy złożono dwie konkurencyjne oferty: z Waszyngtonu oraz z Pekinu i Berlina.

"Od tego, która z tych ofert i kiedy zostanie przyjęta, będzie dużo zależało, także w polskiej polityce"- stwieedził wykładowca UW. 

yenn/Rp.pl, Fronda.pl