O tym, że Miter został oskarżony pierwsze poinformowało Radio Zet. Sam Miter, jak twierdzi, dopiero dziś dostał możliwość wglądu do części materiału dowodowego. Według „Zetki”, prokuratura uważa, iż Miter przyjął 4 tys. zł i żądał kolejnych 17 tys. od prezesa Amber Gold. W zamian miał obiecać pomoc, powołując się na wpływy w instytucjach państwowych, w tym służbach specjalnych.

Miter twierdzi, że oskarżenie jest próbą dyskredytacji w związku z tekstem o nieślubnym dziecku Bronisława Komorowskiego. Artykuł miał się ukazać w piątek w tygodniku „Gazeta Warszawska”, ale decyzją redakcji został zdjęty jeszcze przed uzyskaniem przez Pawła Mitera informacji dotyczących aktu oskarżenia – tak powiedział sam dziennikarz w Telewizji Republika. Z kolei na swoim profilu na Facebooku napisał: „Schemat do żywego przypomina mi obs...wanie innej dziennikarki sprzed 5 lat, gdzie tak samo zanim przeczytała akt oskarżenia mogła o nim poczytać na stronach radia Zet. I na koniec, przy sprawie Amber Gold i sędziego Milewskiego miałem na stole 150 tys. złotych, których nie tknąłem dla zasady. O więcej proszę mnie nie pytać, a czytać ze zrozumieniem”.

Dziennikarz dodał, że akt oskarżenia opiera się w dużej mierze na zeznaniach Katarzyny Plichty, będącej prywatną i biznesową partnerką szefa Amber Gold.

Paweł Miter stał się znany w 2010 r., kiedy podszywając się pod Jacka Michałowskiego z kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego prawie załatwił sobie pracę w TVP. W 2012 r. Miter, tym razem udając pracownika kancelarii premiera Donalda Tuska, zadzwonił do prezesa Sądu okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego. Z nagrania rozmowy wynika, że Milewski pytał, czy premier chce, by pewna sprawa sądowa była przyspieszana, czy nie.

KJ/Wpolityce.pl/Telewizja Republika