W rozmowie z portalem TelewizjaRepublika.pl sprawę afery reprywatyzacyjnej komentuje Paweł Piskorski, były Prezydent miasta stołecznego Warszawy.

Działania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nazywane są wręcz działaniami zorganizowanej grupy przestępczej. Prezydent broni się zwalając na indolencję urzędników, spycha sprawę na ministerstwo finansów. Jak Pan to ocenia?

Należy wyodrębnić dwie rzeczy. Pierwsza to warunki prawne w których się odbywa reprywatyzacja. Rozumiem, że przez pierwsze 10 lat niepodległości, mogliśmy się nie doczekać ustawy reprywatyzacyjnej. Ja mniej więcej 10 lat po odzyskaniu niepodległości, w 1999 r., zostawałem prezydentem Warszawy i przez 3 lata próbowaliśmy przeprowadzić projekt reprywatyzacji. To było sabotowane. Wtedy to był mały problem. Proste, oczywiste reprywatyzacje, nieduża skala. Ale to, że kolejne 15 lat, w tej sytuacji, w której PO rządziła i w ratuszu i na poziomie krajowym i to, że nie przeprowadzili ustawy reprywatyzacyjnej to jest skandalicznym przykładem tego, jak wyglądała polityka „ciepłej wody” Donalda Tuska, tzn. żeby nie wejść w żadne konflikty, nie rozwiązywać problemów. Ten problem narastał. Zaczął się z tego wytwarzać jakiś gigantyczny kartel złożony z prawników, biznesmenów, którzy zaczęli na tym zarabiać horendalne pieniądze. To nie są małe rzeczy, to setki milionów złotych. To pierwszy segment, czyli uwarunkowanie prawne. Jeżeli PO wskazuje, że to elity polityczne zawaliły, to wskazuje na siebie, bo to oni mieli monopol na władzę. W kraju przez 8 lat, a w warszawie przez 10.

Druga sprawa, to sprawa tych dwóch konkretnych nieruchomości. Być może za tym kryją się jakieś inne, może to czubek góry lodowej? Prokuratura to musi zbadać, bo z tych tekstów z „Gazety Wyborczej” jest mowa o zmowie między urzędnikami a prawnikami, którzy występowali w imieniu swoim, czy jakiś biznesmenów, zarabiających na tym krocie. To ma już charakter zmowy, o ile to jest prawda, bo polegam tylko na tym co wiem z mediów. A jeżeli w jakiś sposób rodzina pani prezydent skorzystała na tym procederze, to to już jest sprawa bardzo poważna. Nie mam wiedzy w tej sprawie, to musi zbadać prokuratura. Jeżeli rzeczywiście jest tak, że urzędnicy miejscy na wskazane przez tych prawników adresy, reagowali pozytywnie i oddawali im te grunty, niezależnie od podstawy prawnej to jest kryminał. Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła o tym nie wiedzieć? Ja jestem dalekim od rzucania pochopnych oskarżeń i wniosków, ale o tym, że proces takiej dzikiej reprywatyzacji i przejmowania dużej ilości obiektów stał się powszechny w Warszawie, to była wiedza poliszynela. O tym było wiadomo. Może prezydent uznała, że jej urzędnicy są na tyle staranni, że robią to poprawnie, ale jak już widać po jej własnych reakcjach, sama musi się przyznać, ze jej urzędnicy prawo przekroczyli skoro ich zwolniła.

Całość wywiadu tutaj.

dam/telewizjarepublika.pl