Portal Fronda.pl: „Dziennik Polski” informuje, że lawinowo rośnie liczba wniosków o stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa. W Małopolsce jest ich nawet trzy razy więcej niż w poprzednich latach. Księża, pracujący w kościelnych sądach mówią, że to nie powinno nas dziwić, bo skoro rośnie liczba rozwodów cywilnych, to wniosków o stwierdzenie nieważności też będzie więcej.

Ks. Robert Skrzypczak: Jeśli kogoś przestała już dziwić ilość osób, które zwracają się o stwierdzenie stanu nieważności własnego małżeństwa do sądów kościelnych, to oznacza, że uległ on procesom zawodowego przytępienia wrażliwości. Niestety, niektórzy kościelni kanonicy czy prawnicy, zwłaszcza ci, mający do czynienia z nawałem takich wniosków, mogą przestać się dziwić.

Księdza wciąż zaskakuje ta rosnąca ilość wniosków, jakie napływają do sądów kościelnych?

Ja nie przestaję się dziwić, nie przestaję być zaskoczony tą sytuacją, bo ona jest pewnym raportem o stanie więzi małżeńskich i stanie świadomości nierozerwalności małżeńskiej w naszym kościele i naszym narodzie. Co więcej, być może jedynym uzasadnieniem danych, które mówią, że ilość osób zainteresowanych uznaniem nieważności swojego małżeństwa w Polsce przewyższyła ilość podobnych przypadków we Włoszech, jest fakt, że jeszcze w tych dwóch krajach w Europie zachowała się wrażliwość małżeńska. Być może w wielu innych krajach ludzie nie potrzebują takiego stwierdzenia o nieważności małżeństwa, bo nie uciekają się już do małżeństwa. To pozytywna, ale oczywiście bardzo mglista, cecha tej sytuacji.

Wśród najczęściej pojawiających się przyczyn, jakie wskazują małżonkowie zgłaszający się po orzeczenie o nieważności, są wyjazdy za pracą oraz „psychiczna niezdolność do podjęcia obowiązków małżeńskich”. A jak Ksiądz ocenia?

Patrząc na ten problem, mam dwie refleksje. Po pierwsze, ta wiadomość pokazuje, jak fatalny jest stan świadomości sakramentalnej wśród wielu katolików w Polsce. To powinno działać bardzo mobilizująco na wszystkie zdrowe siły w Kościele. Jeśli chodzi o osoby odpowiedzialne za przygotowanie do sakramentu małżeństwa, to powinniśmy przemyśleć sposób prowadzenia małżonków i narzeczonych. Mam tu na myśli duszpasterstwo rodzin, wspieranie małżonków, którzy przechodzą różne etapy rozwoju swojej więzi, ale także którzy przechodzą swoje kryzysy. Być może w wielu miejscach nie czują się wspomagani przez Kościół, być może to jest ich wina, ale być może to jest wina Kościoła czy jakości przygotowania przedmałżeńskiego. Trzeba się temu rzetelnie przyjrzeć. To nie tylko jakaś post-socjologiczna powinność teologów, ale przede wszystkim nas, ludzi, którym zależy na jakości przeżywania sakramentów, czyli wzroście świadomości obecności Chrystusa Zmartwychwstałego wśród wierzących.

Jaka jest druga Księdza refleksja?

Druga rzeczą jest pewien kryzys w świadomości sakramentalnej, który objawia się tzw. rozwodnieniem chrześcijaństwa, z czego mogliśmy zdać sobie sprawę, przyglądając się wynikom ankiet przeprowadzonych przed synodem poświęconym rodzinie, a także głosom, które próbowały dominować w trakcie synodu. Tu nie chodzi tylko o stwierdzenie wielu przypadków dramatycznych sytuacji, w jakich znajdują się katolickie małżeństwa i rodziny, ale przede wszystkim o sposób podejścia do nauczania Jezusa Chrystusa i nauczania Kościoła. Niestety, w wielu miejscach duch świata przewyższa, bierze górę nad Duchem Świętym. Chęć dostosowania się do współczesności albo oczekiwań ze strony świata i ludzi, przewyższa wierność Ewangelii i rzetelność przepowiadania z perspektywy nowego człowieka, na nowo stworzonego w Chrystusie, człowieka zbawionego. Być może o wiele bardziej ludzie potrzebują głoszonego kerygmatu o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, większego otwarcia na życie w łasce Boga, bo dramaty małżeńskie pokazują, że wiele ludzi przeżywa sakrament nie tylko bez świadomości sakramentalnej, ale bez fundamentu, czyli głębokiego oparcia w miłości Boga, aby móc kochać drugą osobę. Dlatego ta miłość staje się bardzo słaba i płytka.

Jakie jest remedium na tą rosnącą liczbę wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa?

Myślę, że dziś trzeba rozsądniej i z wiarą podchodzić do tych wszystkich przypadków przewidzianych w prawie kanonicznym, które dopuszczają stwierdzenie nieważności małżeństwa. Na oczywiste mogą wyglądać takie kryteria, jak zdrada, zatajenie choroby czy świadomy brak otwarcia na potomstwo lub nierozerwalność małżeństwa, co zaprzeczałoby celowości małżeństwa. Przede wszystkim powinniśmy się zastanowić i dobrze przyjrzeć kategorii, na którą dziś powołuje się wielu ludzi, dążących do stwierdzenia nieważności, jak tzw. niedojrzałość do podjęcia obowiązków małżeńskich. To kategoria psychologiczna, a więc bardzo płynna.

Jan Paweł II w bardzo jednoznacznych i mocnych słowach karcił sędziów kościelnych za zbyt pojemne i zbyt szerokie posługiwanie się tą kategorią. Chęć pójścia ludziom na rękę, żeby im szybko rozwiązać im sytuację życiową nie zawsze idzie w parze ze stwierdzeniem stanu faktycznego, czyli prawdy. Chrześcijanin powinien być zainteresowany tylko życiem w prawdzie i tym, aby życie drugiego człowieka wprowadzać w światło, nie oszukując, nie okłamując. To jest bardzo delikatna kwestia. Potrzebujemy ogromnej pokory i wielkiego ducha nawrócenia, żeby umieć pomagać ludziom. Oczywiście, to dotyczy wszystkich sakramentów, tak kapłaństwa, jak i małżeństwa, ale w tej sytuacji małżonkowie potrzebują wsparcia w postaci budzenia w nich wiary, budzenia pełnej świadomości przeżywania sakramentu małżeństwa jako sposobu spotkania Chrystusa w swoim życiu oraz jasnych kategorii i argumentów. Człowiek, który znajduje się w trudnych sytuacjach niejednokrotnie szuka argumentów. Nie przekonują go argumenty wypowiadane na bardzo wysokim stopniu ogólności, ale argumenty konkretnie pasujące do jego sytuacji życiowej. Musimy zadbać nie tylko o dostarczanie tych argumentów, ale także o maksymalną prawdziwość, czyli zgodność z największą prawdą o człowieczeństwie i prawdą o objawieniu Boga, o Jezusie Chrystusie.

Rozm. MaR