Prezydent Ukrainy Piotr Poroszenko oświadczył, że jest mu przykro w związku z przyjętą przez polski Sejm uchwałą dotyczącą zbrodni wołyńskiej, w której została ona określona mianem ludobójstwa - informuje "Rzeczpospolita".

"Jest mi przykro w związku z decyzją polskiego Sejmu. Wiem, że wielu zechce wykorzystać ją dla spekulacji politycznych" - napisał na facebooku ukraiński prezydent.

Jak dodał, w stosunkach polsko-ukraińskich należy jego zdaniem powrócić do zasady św. Jana Pawła II: Przebaczamy i prosimy o wybaczenie.

"Tylko podejmując wspólne kroki, możemy dojść do chrześcijańskiej zgody i pojednania. Tylko razem możemy wyjaśnić wszystkie fakty tragicznych kart wspólnej historii" - stwierdził następnie trzeźwo Poroszenko.

Trudno nie zgodzić się z programem zaproponowanym przez Poroszenkę. Niestety, nie można też nie zauważyć, że jest on dalece zbyt wąski. Prezydent ukraiński pisze, że "jest mu przykro" z powodu uchwały. My chcielibyśmy, by najpierw "było mu przykro" z powodu ludobójstwa na Polakach. Chcielibyśmy, by "było mu przykro" z powodu bezkarności zbrodniarzy. Z powodu kultu dla krwawych "bohaterów" Ukrainy. 

Niestety, prezydentowi jest przykro, bo polski Sejm wypowiedział słowa prawdy. To nie rokuje dobrze na dalszą współpracę w dziedzinie polityki historycznej i kulturalnej. Na szczęście tym, co dziś jednoczy nas ponad wszystkimi podziałami, jest wspólny wróg - Moskwa. O tym nie zapominamy i poważne nawet trudności w naszych stosunkach nie staną na przeszkodzie budowania jak najściślejszej wspólnoty, która zapewni tak Polsce, jak Ukrainie bezpieczeństwo w Europie wolnej od rosyjskiego zagrożenia.

bbb