Prokuratura zamyka śledztwo ws. nagrywania polityków i biznesmenów w warszawskich restauracjach - twierdzi Tvn24.pl. We wrześniu akt oskarżenia trafi do sądu.

Prokuratorzy chcieliby skierować akt oskarżenia do sądu nie później niż 17 września. Oskarżyciele twierdzą, że we wrześniu na pewno uda im się skończyć sprawę i przekazać ją sądowi. Aktem oskarżenia objęty będzie biznesmen Marek Falenta, podejrzany o zlecenie nagrywania, jego wspólnik biznesowy i szwagier Krzysztof Rybka oraz kelner Łukasz N. i sommelier Konrad L., którzy z ukrycia, w salonach VIP nagrywali spotkania polityków i biznesmenów. Zarzuty dotyczą współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Grozi za to do dwóch lat więzienia. Marek Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewnia, że jest niewinny.
Przed zakończeniem śledztwa prokuratura planuje wyłączyć z niego materiały dotyczące upublicznienia przez tygodnik "Wprost" treści nielegalnie nagranych rozmów.

Śledztwo nie obejmuje w ogóle informacji ujawnionych podczas rozmów polityków, ani np. kwestii ewentualnego ujawnienia tajemnicy państwowej podczas rozmowy Radosława Sikorskiego z Janem Rostowskim nt. działań polskich służb specjalnych w Afganistanie.
Nie wiadomo jeszcze, czy jakiś wpływ na śledztwo będzie miało ujawnienie informacji o podsłuchach prowadzonych w rządowej willi, gdzie - jak wynika z podanych przez media informacji - nagrywać musiał ktoś inny niż kelnerzy pracujący dla Marka Falenty, gdyż nie mieli wstępu.

KJ/Tvn24.pl