Jednak jak sam mówi, nie chodzi o niego, a o dziadka, który zmarł w niemieckim obozie pracy w Iławie. Jeśli sprawę wygra, wydawca zapłaci i ponownie przeprosi za użyty zwrot.

Przeprosiny „Die Welt” nie były szczere, gdyż potem znów użyto tam słów o „polskim obozie zagłady” – uważa Zbigniew Osewski. Dlatego żąda przeprosin w „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Wyborczej” i w „Wiadomościach” TVP1 za naruszenie dóbr osobistych, jakimi są tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej. 

Chce też wpłaty przez pozwanego miliona złotych na cel społeczny oraz „zaniechania używania tych słów”. Polscy pełnomocnicy pozwanej spółki wnieśli o oddalenie pozwu, choć przyznali, że używanie takiego „wadliwego kodu pamięci”, zwłaszcza przez niemieckie media, jest haniebne. 

Dodali zarazem, że autorka miała na myśli tylko położenie geograficzne obozu i nie zamierzała przypisywać Polakom faktu jego założenia. 

Początkowo Sąd Okręgowy odrzucił pozew, bo uznał, że instytucje polskie nie są właściwe do rozstrzygania sporu wobec niemieckiej spółki prawa handlowego. 

W 2010 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał jednak, że wydawca „Die Welt” może być pozwany w Polsce, bo artykuł rozpowszechniono także w tym kraju (w formie papierowej i elektronicznej). Polak mógł więc doznać krzywdy. Orzeczenie sąd ma ogłosić o godz. 10.

All/IAR