Do tragedii doszło tydzień temu, w poniedziałek. Wtedy do domu Paula Kohlera, 55-letniego wykładowcy prawa w katedrze studiów orientalnych i afrykańskich na Uniwersytecie Londyńskim, wpadło czterech zamaskowanych bandytów. Wrzeszczeli do Paula: "gdzie są pieniądze?", po czym zaczęli go brutalnie bić. - Siedzieli na nim okrakiem i bili go po twarzy, raz po raz. Wyglądał, jakby go bili kijem bejsbolowym. Dom był cały we krwi - relacjonował prowadzący śledztwo w tej sprawie inspektor londyńskiej policji, Dan O'Sullivan. Co gorsza, świadkiem brutalnego pobicia była żona Paula, którą bandyci przywiązali do krzesła i kazali patrzeć jak katują jej męża. Na szczęście w pokoju na piętrze schowała się córka Kohlera, Eloise, która zaalarmowała pobliską policję, która szybko przybyła do domu Kohlerów i złapała na gorącym uczynku dwóch bandytów. Okazało się, że to Polacy. Jednym z nich jest 29-latek z Tarnowa - Oskar Pawłowicz. Policja ściga go listem gończym. Mężczyzna ma ok. 183 cm wzrostu, jest dobrze zbudowany i nieznacznie kuleje na jedną nogę.

Ten incydent na pewno spowoduje protesty Brytyjczyków, którzy będą domagali się od Davida Camerona intensywniejszej walki z emigracją polską. Bo trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu Polacy są traktowani z coraz większą nieufnością przez społeczeństwo brytyjskie. I na dodatek, do Wielkiej Brytanii wyemigrował również znaczny protest polskich bandytów, którzy czują się tam bardziej bezkarnie niż w Polsce.

mod/Polskie Radio