Przez ostanie dni, działaczy Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej na Podlasiu masowo odwiedzają funkcjonariusze policji. Chcą zweryfikować ich plany na 11 listopada. - Pukają do drzwi i pytają, czy jedziemy na Marsz Niepodległości, po co, z kim i jak - mówi "Rzeczpospolitej" Daniel Jaszczuk, kandydat do sejmiku podlaskiego z ramienia Ruchu Narodowego - Zdarzają się przypadki, w których funkcjonariusze przeszukują mieszkania i rekwirują laptopy – dodaje.

Artur Andruszkiewicz, wiceprezes Zarządu Głównego Młodzieży Wszechpolskiej mówi „Rz”, że pierwszy sygnały o działaniach policji dostał ponad tydzień temu. - To codzienne wizyty, w różnych miastach. Z dnia na dzień jest ich coraz więcej - podkreśla. - Wydział kryminalny odwiedza te osoby bez zapowiedzi, mimo że posiada ich numery telefonów – dodaje.

Podkom. Kamil Sorko z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku nie zgadza się z tymi oskarżeniami. - Tylko w jednym przypadku byli to funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego – twierdzi, dodając, że nie ma znaczenia, jaki funkcjonariusz podejmuje takie działania. Według niego, są to działania prewencyjne, które mają zapobiec ewentualnym incydentom na warszawskim Marszu. - Policjanci spotykają się z tymi osobami i zwyczajnie rozmawiają. Nie mam informacji o żadnych przeszukaniach czy rekwirowaniu laptopów - zapewnia. Tłumaczy, że rozmowy są prowadzone z osobami, które miały kiedyś konflikt z prawem. - Lub mają związek ze zdarzeniami, podczas których dochodziło do naruszeń przepisów – dodaje.

Narodowcy uważają jednak, że jest inaczej. - Odwiedzane były także te, które nigdy nie miały żadnych problemów – mówi Andruszkiewicz. - Żaden z nas nie był za nic karany ani podejrzewany - dopowiada Jaszczuk.

Sorko przyznaje, że istotnie, takie przypadki mogły mieć miejsce. - Mogły nie być karane, ani podejrzewane, ale np. uczestniczyły w zeszłorocznym Marszu Niepodległości, a wtedy doszło do licznych naruszeń prawa - tłumaczy. - Liczymy, że te osoby wpłyną, na tych, którzy mogliby dopuścić się jakichś ekscesów – mówi.

Odwiedzani przez policję mówią, że funkcjonariusze nie podają im żadnej podstawy swoich działań. Policja tłumaczy im, że to standardowe czynności. - To działania prewencyjne, do których zobowiązuje nas ustawa o policji. Warto coś zrobić, by to święto przebiegło spokojnie - wyjaśnia Sorko.

Komenda Główna Policji nie zna szczegółów działań na Podlasiu. Przyznaje jednak, że nie są one czymś nowym. - Zbieramy wszelkie informacje, które mogą być pomocne przy zabezpieczeniu takich imprez. Przede wszystkim dotyczące liczby uczestników. Robimy to rutynowo od lat przed każdą dużą imprezą - mówi nam podinsp. Krzysztof Hajdas z KGP.

ed/Rzeczpospolita