Zauważyłem, że komentatorzy protestów rolniczych maja rolnikom za złe, ze protestują w nowoczesnych i drogich traktorach. Takie komentarze pojawiły się między innymi pod wpisem Z. Kuźmiuka.

Zazdrościć rolnikowi traktora, to jakby zazdrościć maszyniście lokomotywy, z tą tylko różnicą, że maszyniście lokomotywy komornik nie zabierze, a rolnikowi ciągnik jak najbardziej tak.

Bez traktora rolnikiem być nie można, bo koni już nie ma (bardzo żal), a wołów tym bardziej. Więc rolnicy zadłużają się, zapożyczają i kupują te traktory, coraz nowocześniejsze i coraz droższe, bo innych nie ma. Ale proszę nie zazdrościć, bo nad prawie każdym tym traktorem unosi się cień komornika.

I nie tylko nad traktorem, nad gospodarstwem też. Dziś w rolnictwie jest tak wielki kryzys, ze dochodów nie ma praktycznie na niczym. Ceny zbóż poniżej kosztów produkcji, wieprzowina podobnie, w dodatku mamy afrykański pomór świń, gospodarstwa mleczne wykończą kary za nadprodukcję mleka, do zapłacenia prawie miliard złotych. Sadowników wykańcza rosyjskie embargo. Za co się rolnik nie weźmie, na tym dostaje w skórę. Sytuacja naprawdę jest dramatyczna i daleka od lukrowanej propagandy PSL-u.

I to nie dzieje się przypadkiem. 1 maja 2016 roku kończy się okres ochronny na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców. Polscy rolnicy mają być biedni i zadłużeni, żeby musieli swoja ziemię sprzedawać, możliwie jak najtaniej. Ziemia to najlepsza lokata kapitału, za rok ruszą po nią cudzoziemcy.

A wniesiony przez PiS dwa lata temu projekt ustawy ograniczającej sprzedaż polskiej ziemi leży w Sejmie, blokowany przez koalicję rządowa PO-PSL.

W tym szaleństwie jest metoda...

Janusz Wojciechowski