Ministerstwo Obrony Narodowej zakłada, że w tym roku na unowocześnienie armii wydanych zostanie 10 mld złotych. Analitycy i opozycja sądzą jednak, że to plan nierealny.

Wynika to w ogromnej mierze ze zmiany decyzji ws. zakupu francuskich śmigłowców Aribus. Na ten cel miały zostać przeznaczone aż 2 mld złotych; teraz te pieniądze trzeba wydać inaczej. Dodatkowo minister Macierewicz zdecydował też, że unieważnić należy konkurs na elektroniczne systemy zarządzania polem walki BMS o wartości klikaset milionów złotych. Wreszcie doszło do szeregu problemów z dostarczeniem szkoleniowych odzutowców M346 Master przez włoski koncert Leonardo, co znowu wpłynęło na niemożność wydania kolejnych setek milionów. "Rzeczpospolita" wskazuje dodatkowo, że nadal nie zakupiono okrętów podwodnych, znowu odsunięto też w czasie decyzję o budowie floty nawodnej. Wreszcie ugrzęzły negocjacje ws. budowy i uzbrojenia w systemy Patriot w ramach tarczy rakietowej średniego zasięgu Wisła.

Powodów do pesymizmu nie dostrzega jednak gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia w MON. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził: "Mimo znanych zagrożeń i perturbacji, zapewniam, że poradzimy sobie z rozdysponowaniem modernizacyjnych funduszy na 2016 r.". Jak dodał generał, wiele funduszy przeznaczonych na modernizację pochłonął zakup moździerzy Rak za około 1 mld złotych, a także zamówione w ubiegłym tygodniu w tarnowskich zakładach zautomatyzowane artyleryjsko-rakietowe przeciwlotnicze zestawy Pilica. Dodatkowo zdecydowano o zakupie dwóch odrzutowców Gulfstream G550 dla najważniejszych osób w państwie.

Jak podaje "Rzeczpospolita", MON zamierza też wydać setki milionów zlotych na import pocisków samosterujących JASSM oraz innego rodzaju wyposażenia dla samolotów F-16. Kupione mogą zostać także systemy artyleryjskie z Huty Stalowa.

bbb/Rzeczpospolita