Polska wciąż oskarżana jest to o ksenofobię, to o antysemityzm. Jak się okazuje, te zarzuty nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdą.
❗Today in Brussels the European Union Agency for Fundamental Rights published a report regarding anti-Semitic attacks in European Union countries. In 🇵🇱 once again fall by 1/3! In 2017, only 73 incidents were recorded (2016-101, 2015-167). Other countries: 🇩🇪 1,504 🇬🇧 1,382. pic.twitter.com/hN7q5ZuLam
— Andrzej Pawluszek (@apawluszek) 9 listopada 2018
Dane, które poniżej przytoczymy jednoznacznie wskazują, że antysemityzm jest w Polsce problemem raczej marginalnym. Agencja Praw Podstawowych UE opublikowała raport na temat antysemickich incydentów w poszczególnych krajach. Do takich zaliczane jest m.in. nękanie, groźby, ataki werbalne lub fizyczne, przejawy dyskryminacji, graffiti oraz inne formy wypowiedzi, również wpisy w internecie. Jak się okazuje, w Polsce liczba antysemickich incydentów sukcesywnie spada.
W 2017 r. odnotowano ich jedynie 73. Dla porównania, w 2016 odnotowano 101 takich incydentów, a przed trzema laty: 167.
Sekretarz premiera Mateusza Morawieckiego, Andrzej Pawluszek podkreśla, że dane FRA jednoznacznie potwierdzają, że antysemityzm to w Polsce problem marginalny.
"Polska to jeden z najbezpieczniejszych krajów w Europie, również dla Żydów"- wskazuje urzędnik.
Jak wypadły inne kraje? W przypadku Niemiec jest wyjątkowo nieciekawe. Nasi zachodni sąsiedzi odnotowali najwyższy od 2014 r. odsetek antysemickich incydentów. W ubiegłym roku w RFN według oficjalnych danych doszło do 1504 „przestępstw o podłożu politycznym z motywem antysemickim”. Francja odnotowała 311 incydentów, zaliczyła więc spadek w porównaniu z 2015 r. (808 przestępstw o charakterze antysemickim).
yenn/KPRM, Fronda.pl