Wywiad z Szymonem Chrupczalskim z firmy Urbicum, współtatorem projektu polskiego respiratora drukowanego w technologii 3D przeprowadził Mariusz Paszko


MP:  Dzień dobry Panie Szymonie. Skąd pomysł na respiratory wykonywane w technologii 3D?

SzCh: Od przeczytania informacji prasowych o sytuacji we Włoszech. Mówiono tam, że brakuje sprzętu medycznego, brakuje respiratorów. W takim kraju rozwiniętym, w kraju, gdzie jest produkowany ten sprzęt na dużą skalę, nagle go zabrakło. I główny konstruktor naszego respiratora, mój wspólnik przestudiował dane techniczne respiratora i stworzył coś takiego. Taką bardzo uproszczoną wersję oczywiście, która ma podstawowe możliwości respiracyjne. Spełnia on wszystkie minimalne wymagania, jakie są wymagane dla tego rodzaju urządzeń w karetkach pogotowia.

MP: Jak się domyślam, profesjonalne respiratory stosowane w szpitalach są dosyć drogie. Prawda?

SzCh: To są oczywiście bardzo kosztowne rzeczy. Nie mieliśmy i nie mamy aspiracji, żeby w jakikolwiek sposób konkurować z takim sprzętem. Ten nasz projekt nie ma możliwości certyfikacji z tego względu, że jest szalenie uproszczony. Tego nie da się zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami wykorzystywać w szpitalach w Europie. Nie należy nawet mieć takich pomysłów na to.

Nasz respirator drukowany w technologii 3D nie uzyska stosowanych certyfikacji i pozwoleń w Europie ani w krajach rozwiniętych, ale myślę, że w sytuacjach tragicznych, jakie są obecnie, być może te restrykcje prawne zostaną zniesione to raz, ale już w tym momencie może być jedynym sprzętem w krajach rozwijających się, w krajach ubogich. Gdzie nie będzie niczego innego dostępnego. Z taką myślą jest to tworzone i dlatego oferta i licencja jest bezpłatna.

MP: Czy ten prototyp respiratora przez was opracowanego konsultowaliście, czy konsultujecie ze specjalistami?

GSzCh: Tak. Mieliśmy konsultacje z lekarzami. One cały czas trwają i będą kolejne. To jest szalenie istotne. Prowadzimy też konsultacje z technikami medycznymi, którzy zajmują się takim dokładnie urządzeniami, jakie są wykorzystywane w szpitalach czy w karetkach pogotowia.

MP: Jak Pan wspomniał, w szpitalach nie będzie możliwości dopuszczenia waszego respiratora. A czy spodziewa się Pan, że może być on wykorzystywany do użytku indywidualnego? Jak wynika z zamieszczonego przez was materiału informacyjnego na waszej stronie internetowej, sprzęt te może być podłączony nawet to wejścia na zapalniczkę w samochodzie.

SzCh: Oczywiście nasz respirator może działać podłączony do źródła zasilania w samochodach. Ale proszę sobie wyobrazić, że epidemia trafia do Indii na wielką skalę. Nie ma żadnego sprzętu, są setki tysięcy chorych na raz koniecznych do hospitalizacji. Oni mogą umierać, albo możemy próbować ich ratować. Lekarze będą w stanie ustawić sobie taki sprzęt, chodzi o dobranie parametrów, to da się uratować sensowną ilość ludzkich żyć. Dlatego, że ten sprzęt może zostać wyprodukowany w ogromnej ilości egzemplarzy z bardzo niewielkim nakładem finansowym.

MP: Proszę mi powiedzieć. Ile jest w stanie wydrukować takich respiratorów jedna drukarka 3D w ciągu doby?

SzCh: To zależy jaka drukarka. Sprzęt, którego my używamy i którego jesteśmy producentem, to jesteśmy w stanie jeden na dobę tworzyć na jednej maszynie. Jako producent mamy u siebie na stanie zawsze kilka. W Krakowie jest setki takich sprzętów, na których mogłoby się to wykonywać. W skali ogólnopolskiej to są grube tysiące.

Oczywiście nie każda drukarka do tego się nadaje. Musi to być drukarka odpowiedniej klasy, która będzie trzymała parametry, gdzie ten sprzęt po złożeniu będzie działał. Inna opcja jest absolutnie niedopuszczalna. Na świecie też są takie drukarki spełniające określone parametry.

MP: Jakie są do tego używane materiały?

SzCh: Są to materiały bardzo podstawowe, bardzo powszechne, najprostsze. My użyliśmy polilaktydu TLA. To jest materiał bio-zgodny i bio-degradowalny i materiału elastycznego.

MP: Jaka jest żywotność takiego urządzenia po wydrukowaniu?

SzCh: My testowaliśmy to w warunkach przyspieszonych. One przeszły przez taki cykl, myślę, że w tym momencie dwutygodniowy i szacujemy, że po takim czasie te części plastikowe urządzenia byłyby niebezpieczne do dalszego używania, albo już biologicznie na tyle skażone, że wymagałyby utylizacji. Natomiast części przemysłowe, których używamy do tego to są bardzo proste podstawowe komponenty pneumatyczne. One mogą zostać zdezynfekowane, wysterylizowane i wykorzystywane ponownie. Te niedrukowane części mogą służyć nawet przez kilka lat w zależności od intensywności ich eksploatacji.

MP: A jak wygląda sytuacja z częściami drukowanymi w tym respiratorze?

SzCh: Główną częścią drukowaną w tym urządzeniu jest obecnie miech. Szacujemy,  że bezpiecznie da się go używać przez dwa tygodnie.

MP: Jaka jest cena całości respiratora przez was zaprojektowanego, łącznie z częściami stałymi i drukowanymi?

SzCh: Koszty materiałów do pierwszego prototypu przez nas wykonanego wyniosły koło 200-250 złotych. Prototyp, który będzie odpowiadał wytycznym lekarzy i pod którym mam nadzieję, że będzie się można podpisać, że jest to urządzenie, które nie szkodzi, powinniśmy się zmieścić w granicach 100 USD, może odrobinę więcej, czyli w okolicach 400-500 złotych.

MP: Dziękuję Panu za rozmowę.

SzCh: Dziękuję uprzejmie.