Wirtualna Polska donosi, że rząd Zjednoczonej Prawicy nie zamierza płacić kar nałożonych na Polskę przez TSUE. „Skoro kary są nałożone to niech Komisja Europejska sama sobie je weźmie” – mówi anonimowo ważny polityk obozu władzy.

We wrześniu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę karę w wysokości 500 tys. euro za każdy dzień niewykonania absurdalnego orzeczenia, w którym wcześniej nakazano Polsce natychmiast zaprzestać wydobycia węgla w kopalni w Turowie. Wczoraj natomiast unijny trybunał nałożył karę w wysokości miliona euro dziennie za rzekome niezastosowanie się do decyzji ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Na dzisiejszej konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wprost zapowiedział, że Polska kar nie zapłaci.

- „Tak jak każdy obywatel, tak i państwo polskie bezprawiu ulegać nie może, dlatego czy to w sprawie bezprawnych kar dotyczących Turowa i likwidacji kopalni, elektrowni dostarczającej prąd do setek tysięcy Polaków, czy też w wypadku kary za zmiany w systemie sądownictwa Polska ani złotówki zapłacić nie może i nie powinna”

- oświadczył lider Solidarnej Polski.

Wirtualna Polska wskazuje, że jest to stanowisko całego rządu.

- „Skoro kary są nałożone to niech Komisja Europejska sama sobie je weźmie. My nie czujemy się winni, więc sami nie zamierzamy płacić”

- powiedział rozmówca portalu przedstawiany jako „ważny polityk obozu władzy”.

Politycy Zjednoczonej Prawicy mają świadomość, że nie chodzi tylko o Turów i Izbę Dyscyplinarną, ale o kształt całej Unii Europejskiej, której instytucje próbują wkraczać w kolejne obszary, w których nie przyznano im kompetencji w traktatach.

- „Jeśli teraz się nie postawimy, to Unia będzie wkraczała w kolejne obszary polityki, a to nie możemy się zgodzić”

- powiedział portalowi jeden z członków rządu.

Co, jeśli Komisja rzeczywiście potrąci wysokość kar z przeznaczonych dla Polski środków? Według Wirtualnej Polski ugrupowanie Zbigniewa Ziobry nalega, aby o tę kwotę zmniejszyć składkę członkowską. Temu pomysłowi nieprzychylne ma być jednak środowisko premiera.

kak/Wirtualna Polska