Wczorajsze oświadczenie liderów Prawa i Sprawiedliwości oraz Porozumienia było dla totalnej opozycji najpewniej czymś, co można porównać do sennego koszmaru. Kiedy już im się wydawało, że mogą coś ugrać, okazało się, że misterne plany spaliły się na panewce. W dodatku nie wiadomo jak zareagować, bo krzyki o przełożenie wyborów muszą się skończyć. Opozycja jednak nie wysila się zbyt bardzo. Do wczoraj związane z nią środowiska krzyczały, że wybory muszą zostać przełożone, od dzisiaj krzyczą… że nie wolno ich przekładać.

Wśród entuzjastów przełożenia wyborów prezydenckich był do niedawna również Aleksander Kwaśniewski. Jeszcze 27 marca apelował on do urzędującego prezydenta, aby ten podjął działania mające na celu zmianę terminu wyborów:

-„Dzisiaj prezydent, który miałby szansę zapisać się jako mąż stanu, powinien powiedzieć: wiem, że mam szansę na zwycięstwo, że jest ona dzisiaj większa niż może będzie za kilka miesięcy (…), jednak ze względu na sytuację, ze względu na zdrowie Polaków, ze względu na konieczność wspólnej walki z epidemią, która nie powinna nas dzielić, a łączyć (…), uważam, że wybory powinny być przełożone” – mówił w TVN24

Teraz jednak Kwaśniewski nagle zmienił zdanie i uważa, że „przekładanie terminu wyborów to lekceważenie prawa i konstytucji”.

-„Przekładanie terminu wyborów - Takiego lekceważenia prawa i Konstytucji nie mieliśmy w ciągu ostatnich 30 lat” – powiedział dziś były prezydent na antenie radia TOK FM.

kak/TOK Fm, niezależna.pl