"Nie jest to lista skończona" – podkreśla prof. Żaryn. Wyjaśnia, że w konkursie na projekt pomnika jednym z warunków będzie możliwość dopisywania kolejnych nazwisk, ustalanych przy współpracy Komisji Weryfikacyjnej, sprawdzającej dane osobowe Polaków dzięki nowym relacjom, które wciąż napływają. Historyk podkreśla, że głównym zadaniem Komitetu, oprócz budowy pomnika, jest zbieranie materiałów na ten temat - tragicznych, ale i bohaterskich historii pomocy Żydom, uciekającym na stronę aryjską.



"Zbieramy te relacje, chcemy też upamiętnić imiona i nazwiska Żydów, którzy zostali zamordowani wraz z Polakami. Taka lista ofiar i osób represjonowanych też jest tworzona" - powiedział pracownik IPN. Komitet, którego jest członkiem, do lipca 2011 uzyskał ponad 700 relacji, listów, ponad 1,2 tys. imion i nazwisk, wiele opisów zdarzeń i sytuacji. Są opisy konkretnych osób bez imion i nazwisk, gdyż wielu używało pseudonimów lub działali pod sfałszowanymi nazwiskami – wyjaśnił profesor.

 


Zapowiedział, że konkurs na pomnik rozpiszą i zorganizują Prezydent Miasta Warszawy oraz Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Terminy zawarte są w Uchwale – 2012 i 2013: w tym czasie władze miasta mają zebrać odpowiednią sumę pieniędzy i przekazać ją na budowę pomnika. Powstanie on najwcześniej pod koniec 2013 r. Ze swej strony Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów zapewni wsparcie finansowe, będzie szukać ofiarodawców. "Liczymy na to, że znajdą się też instytucje, które przeprowadzą zbiórki" – stwierdził historyk.



Zwrócił uwagę, że miejsce przy kościele Wszystkich Świętych nie zostało wybrane przypadkowo. Pierwszy pomysł, który powstał pod koniec lat 90., sytuował pomnik na osi saskiej, przy Grobie Nieznanego Żołnierza, ponieważ Polacy, ratujący Żydów, byli częścią Polski walczącej. Ale pomysł ten upadł i kolejnym naturalnym miejscem jest Plac Grzybowski ze świątynią pw. Wszystkich Świętych. Prof. Żaryn przypomniał, że w latach II wojny światowej proboszczem był tam ks. prałat Marceli Godlewski, który wraz ze swoimi wikarymi, przede wszystkim z ks. Antonim Czarneckim, czynnie wspierał Żydów w getcie. Kościół był w jego obrębie.


Wsparcie otrzymywali nie tylko żydowscy konwertyci na katolicyzm, ale wszyscy, którzy prosili o pomoc. Była ona różnorodna – podkreśla historyk IPN. W praktyce całą przestrzeń parafii oddano do dyspozycji rodzinom żydowskim, Żydzi w stu procentach tworzyli skład rady parafialnej. Działalność charytatywna była szeroko zakrojona, działała kuchnia wydająca setki posiłków.


Wyprowadzano też Żydów z getta na stronę aryjską, gdzie dzięki ks. Marcelemu schroniło się wiele osób, m.in. w domu w Wawrze-Aninie, który był jego własnością. W czasie okupacji ks. proboszcz przekazał je siostrom ze Zgromadzenia Rodziny Maryi. Dom ten stał się przystanią dla uciekających z getta. Najbardziej znani z nich to rodziny Zamenhoffów i Hirszfeldów: Ludwik Hirszfeld był światowej sławy lekarzem. Uciekł z getta wraz z żoną i córką. Lista jest długa – podkreślił prof. Żaryn.



Wybór miejsca ma wymiar edukacyjny. "Chcemy przekazać światu, szczególnie stronie polskiej i żydowskiej, że Kościół podczas II wojny światowej, z racji chrześcijańskiego miłosierdzia, był rzeczywistą przystanią dla Żydów, mordowanych przez system pogański. System niemiecki był pogański, chciał zniszczyć człowieka fizycznie i duchowo i Kościół był dla niego tamą. Jednym ze znaków tego sprzeciwu było ratowanie ludzi, kreowanie postaw miłosierdzia wobec ludzi, skazanych na zagładę" – powiedział historyk. Dodał, że "jest to przekaz, który chcielibyśmy, aby dotarł do obu stron w imię przyjaźni polsko-żydowskiej, która się i Żydom, i Polakom należy, ponieważ powinniśmy być przyjacielskimi narodami, ale będzie z tą przyjaźnią kłopot, jeżeli się wzajemnie nie zrozumiemy. A bez zrozumienia chrześcijaństwa nie zrozumie się Polaków".


Zdaniem profesora lista Polaków, pomagających żydowskim rodakom, nadal nie jest zamknięta. "Wciąż zaskakują nas nowe fakty. Ostatnio napłynęło świadectwo z Ukrainy, pochodzące od Polaków, zamieszkujących dawne tereny Rzeczpospolitej. Wśród Sprawiedliwych jest 6 tys. obywateli polskich, ale Polacy są także na listach innych narodów i państw" – podkreślił prof. Żaryn.

 

Rada Miasta Warszawy podjęła uchwałę o lokalizacji pomnika Polaków Ratujących Żydów podczas Drugiej Wojny Światowej przy Placu Grzybowskim 18 października 2011 r.



Pomnik będzie się znajdował na skrawku Placu, przylegającym do jednej z arkad fasady głównej kościoła Wszystkich Świętych. Proboszcz, po uzgodnieniu z Kurią Archidiecezji Warszawskiej, zgodził się, by część przestrzeni kościelnej została przekazana pod budowę monumentu. Projektodawcy szacują, że na realizację projektu potrzeba 60-80 m bieżących. Na tablicach, które będą miały ok. 1,5 m wysokości, powstanie lista imienna oraz instytucji i organizacji, m.in. zgromadzeń zakonnych, zwłaszcza żeńskich, które ratowały Żydów.



Pomysłodawcami budowy są członkowie Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. Powstał on z inicjatywy polskiej emigrantki z USA Anny Poraj Wybranowskiej, która dotarła do historyka II wojny światowej prof. Tomasza Strzembosza. Po jego śmierci 16 października 2004 inicjatywie przewodniczy jego brat prof. Adam Strzembosz. Do Komitetu należą Czesław Bielecki, Mirosław Biełaszko, były ambasador RP w Izraelu Jan Dowgiałło, Agnieszka Bogucka, Jan Żaryn, Szczepan Żaryn oraz kolejni proboszczowie kościoła pw. Wszystkich Świętych – ks. inf. Zdzisław Król, który zginął w katastrofie smoleńskiej, ks. Henryk Małecki, ks. dr Mirosław Nowak. Inicjatywę wspiera metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.

 

Taki pomnik jest na pewno Warszawie potrzebny: przez lata nawet w Polsce dramaty Polaków ratujący żydowskich współbraci były nieznane. Ciągle widać, że w niektórych środowiskach przypominanie tych historii jest niewygodne. Znakomity film "Historia Kowalskich" Arkadiusza Gołębiewskiego i Macieja Pawlickiego w liberalnych mediach przyjęto niechętnie, a sama produkcja została wykluczona z przeglądu filmów o tematyce polsko-żydowskiej.

Pierwszy pomnik ku czci Polaków ratujących Żydów powstał już kilka lat temu w Łodzi - jest nim rzeźba wielkiego kamiennego orła wzbijającego się do lotu - ale budzi kontrowersje ze względu na swoją pretensjonalność. Ważnym miejscem dla pamięci o polskim heroizmie będzie muzeum w Markowej (wsi w której Niemcy zabili rodzinę Ulmów za ukrywanie Żydów). Ale Markowa leży na Podkarpaciu i dotrą tam tylko hobbyści. W muzeach historycznych w całym kraju powinny istnieć stałe ekspozycje pokazujące bohaterstwo tych ludzi. Bo na razie symbolem stosunku Polaków do Żydów podczas okupacji jest ciągle stodoła w Jedwabnem.