Dziś w Waszyngtonie spotkali się szefowie dyplomacji Stanów Zjednoczonych i Rosji. Na wspólnej konferencji prasowej po rozmowach Mike Pompeo jednoznacznie zadeklarował, jaka będzie odpowiedź Amerykanów na ewentualne rosyjskie ingerencje w przyszloroczne wybory prezydenckie. 

"W kwestii ingerencji w nasze sprawy wewnętrzne powiedziałem jasno: to niedopuszczalne"-podkreślił sekretarz stanu USA. Pompeo ostrzegł również Siergieja Ławrowa:

"Wyraziłem swoje stanowisko: jeśli Rosja lub jakikolwiek inny zagraniczny gracz podejmie kroki w celu osłabienia naszych procesów demokratycznych, spotka się z odwetem". Jak zareagował na to Ławrow?

"Po raz kolejny podkreślamy, że wszelkie spekulacje na temat naszej domniemanej ingerencji w wewnętrzne procesy Stanów Zjednoczonych są bezpodstawne i nie ma dowodów na ich poparcie"-powiedział rosyjski minister spraw zagranicznych. Siergiej Ławrow przekonywał także, że nikt nie przedstawił Rosji żadnych dowodów, "po prostu dlatego, że nie istnieją". 

Zdaniem szefa rosyjskiej dyplomacji, "naiwnością jest wierzyć, iż Rosja i Stany Zjednoczone osiągną od razu zbliżenie w sprawach, w których mają różne poglądy". Mike Pompeo dodał, że pomimo tych różnic stosunki między obydwoma krajami powinny być lepsze niż w ostatnich latach, co wymaga wytężonej pracy obu stron. 

yenn/PAP, Fronda.pl