Minister administracji i cyfryzacji jest wzywany w jednym z wniosków, które wpłynęły do Sejmu, do „zagwarantowania rodzicom prawa do internetu bez pornografii”. Taka gwarancja ma sprowadzać się do zezwolenia dostawcom usług internetowych na blokowanie stron pornograficznych, jeżeli użytkownik tego zażąda.

Grupę posłów, która złożyła w Sejmie projekt uchwały, jest reprezentowana przez Beatę Kempę. Posłowie chcą, by umożliwiono każdemu użytkownikowi żądanie od dostawcy usług internetowych stron zawierających treści pornograficzne. To dostawca musiałby opracować filtry, które takie strony blokują – i nieodpłatnie udostępniać je użytkownikom.

Uchwała miałaby chronić przed pornografią przede wszystkim dzieci. Byłaby ich zdaniem znaczną pomocą dla rodziców. Posłowie zaznaczają też, że ich rozwiązanie jest mniej „inwazyjne” niż to, które zaproponował w ubiegłym roku brytyjski premier David Cameron. W jego propozycji to dostęp do materiałów pornograficznych miał być umożliwiany na życzenie użytkownika.

Generalny inspektor ochrony danych osobowych wypowiedział się przeciwko uchwale. Choć przyznał, że diagnoza dotycząca rozszerzającej się dostępności treści pornograficznych dla dzieci jest słuszna, to rozwiązanie jest „błędne, nieskuteczne i może grozić bardzo niekorzystnymi zmianami w sposobach gromadzenia informacji o osobach fizycznych”.

Jego zdaniem propozycja posłów byłaby niezwykle trudna, lub wręcz niemożliwa w realizacji. Wymagałaby gromadzenie dużej ilości danych na temat zachowania użytkowników sieci, a to mogłoby godzić w ich prywatność.

Według analizy Piotra Waglowskiego przeprowadzonej na zlecenie Biura Analiz Sejmowych rozwiązanie posłów byłoby zgodą na inwigilację internautów przez dostawców internetu.

bjad/wyborcza.biz