W najnowszym tygodniku „Gazeta Polska” w felietonie „Tęczowa zaraza jest w środku” Jan Pospieszalski pisze na temat apatii i braku odpowiedniej reakcji oficjeli Archidiecezji Warszawskiej po profanacjach jakie miały miejsce za sprawą działaczy LGBT, w trakcie których sprofanowana została m.in. figura Chrystusa Króla „Sursum Corda” na Krakowskim Przedmieściu.

Pospieszalski pisze:

- Archidiecezja Warszawska, mimo inicjatyw świeckich, nie ogłosiła czuwania modlitewnego ani modlitw wynagradzających w parafiach. Zdumiewa niezdolność hierarchii do wypracowania adekwatnej odpowiedzi wobec naporu antychrześcijańskiej rewolty. Być może brak zdecydowania bierze się z nadreprezentacji osób o skłonnościach homoseksualnych wśród duchowieństwa

Dodaje też:

- Według duchownych, którzy jednak pod nazwiskiem nigdy tego nie powiedzą, system kurialnych i akademickich awansów, delegacji na zagraniczne stypendia odbywał się w wielu diecezjach z lawendowego klucza. Rozpowszechniało to w kościelnych środowiskach postawę akceptacji homoseksualistów w sutannach

Autor kończy felieton nieco ironicznie i z pewną dozą przygnębienia, ale chyba też złości i przestrogi:

- Możemy się pocieszać, że w innych krajach jest jeszcze gorzej, ale widząc tam ruinę katolicyzmu, wątpliwe to pocieszenie. Nasilenie ataku na chrześcijańską antropologię jest faktem. Diecezje i katolickie uczelnie zarządzane przez homoseksualnych kapłanów nie tylko nie zdołają powstrzymać tego procesu, lecz będą go po cichu lub jawnie wspierały

 

mp/gazeta polska