Za mającymi od 2015 roku miejsce atakami hakerskimi na sieci energetyczne państw bałtyckich stoi Rosja – podaje Reuters. Stoją za nimi rosyjskie struktury państwowe, które nasilały cyberataki, gdy Rosja przeprowadzała duże ćwiczenia wojskowe.
Atakami zaniepokojone jest NATO. Mogą one zablokować sieci energetyczne w regionie tak, jak było to w przypadku Ukrainy. Aby zablokować sieci w wybranym momencie, hakerzy szukają słabych punktów w bałtyckich sieciach energetycznych i poznają sposób ich zarządzania – twierdzi NATO oraz eksperci ds. cyberbezpieczeństwa.
Naturalnie, rzecznik Kremla Dmistrij Pieskow odpiera zarzuty i twierdzi, że to kolejne oszczerstwo przeciw Rosji. Z kolei w litewskim raporcie dot. zagrożenia bezpieczeństwa narodowego w 2017 roku czytamy, że poważne ataki miały miejsce w ubiegłym roku w kwietniu i skierowane były przeciw ministerstwom, instytucjom, lotnisku oraz mediom:
„Znaczna część przeprowadzonych w ubiegłym roku ataków przeciwko sektorowi państwowemu w Litwie była związana z rosyjskimi specsłużbami”
- donosi raport.
dam/niezalezna.pl,Fronda.pl